We wtorkowym wywiadzie dla stacji France 2 Royal, która wystartuje w jesiennych wyborach przywódcy socjalistów, sugerowała, że istnieje "związek" między jej ostatnimi publicznymi krytycznymi wypowiedziami o "klanie Sarkozy'ego" a włamaniem do jej mieszkania 27 czerwca. Zauważyła, że owo najście miało miejsce dzień po jej krytyce pod adresem prezydenta. - To dziwny zbieg okoliczności - skomentowała Royal, dodając, że już po raz drugi w krótkim czasie jej apartament został splądrowany. Po raz pierwszy zdarzyło się to podczas kampanii prezydenckiej latem ubiegłego roku. Adwokat Royal wyjaśnił, że za drugim razem z mieszkania nic nie zginęło, ale "wszystko było poprzewracane, a kopia pozwu do sądu w sprawie pierwszego włamania leżała na wierzchu podarta i porzucona". Wypowiedź byłej rywalki Sarkozy'ego w wyborach prezydenckich wywołała oburzenie jego zwolenników z rządzącej prawicowej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP). Premier Francois Fillon uznał w środę te słowa "za całkowicie niegodziwe", dodając, że "pani Royal traci panowanie nad sobą". Ofiarę włamania wzięli w obronę jej koledzy z Partii Socjalistycznej (PS). Szef grupy PS w Zgromadzeniu Narodowym Jean- Marc Ayrault ocenił, że skoro Royal sugeruje związek otoczenia Sarkozy'ego z tym incydentem, "to wyraźnie ma do tego powody". Inny wpływowy członek PS, Laurent Fabius, zdystansował się jednak od Royal, mówiąc, że nie chce "wchodzić w polemikę w tej sprawie".