Doktor Cieśliński radzi, by na wszelki wypadek nie odpowiadać na pisma byłych właścicieli majątków, znajdujących się w dzisiejszych granicach naszego kraju. - Polska rozciągnęła tzw. zwierzchnictwo terytorialne nad ziemiami, które przedtem należały do Niemiec. To rozciągnięcie zwierzchnictwa terytorialnego, czyli ustanowienie granic, które Niemcy uznały i potwierdziły jeszcze przed zjednoczeniem kiedyś NRD, potem RFN, oznacza, że wszelkie tytuły własnościowe, zapisy w księgach wieczystych oraz inne dokumenty, które przedstawiają byli właściciele straciły moc prawną w momencie, kiedy Polska rozciągnęła swoją władzę państwową, czyli suwerenność na te terytoria - uważa Cieśliński. - W związku z tym - jak mówi Cieśliński - nic złego po wstąpieniu Polski do Unii nie powinno się stać. Co więcej, należy uspokoić wiele osób, które dostają dokumenty z żądaniami zwrotu, że są to wszystko działania psychologiczne i "pod publikę". Nie można zrobić jednego - odpisać byłym właścicielom, że mają rację, dlatego żeby nikt nigdy nie przypuszczał, że jest to pośrednie uznanie roszczenia. Na szczęście nie wszyscy Niemcy angażują się w działalność ziomkostw i Związku Wypędzonych. Niemiecki korespondent RMF Tomasz Lejman, podróżując po Bawarii, rozmawiał z Niemcami Sudeckimi wysiedlonymi po 1945 roku z okolic Brna. Jedną z nich jest Erika Hinterhuber. Posłuchaj: