Rosja kategorycznie zaprzeczyła udziałowi w przedstawionych przez Tbilisi wydarzeniach. Jak podało w środę gruzińskie MSZ, radary zgodne ze standardami NATO wykazały, że rosyjski samolot Su-24 przyleciał na terytorium Gruzji znad Rosji i wystrzelił pocisk, który nie wybuchł. Według śledczych, użyty pocisk to produkowana w Rosji rakieta Raduga Kh-58 (AS-11 w kodzie NATO) z głowicą wypełnioną 140 kg trotylu. Gruzińskie MSZ podkreśliło, że nie dysponuje takimi samolotami ani pociskami rakietowymi tego typu. We wtorek Gruzja oświadczyła, że rosyjskie myśliwce wystrzeliły dzień wcześniej rakietę, omal nie trafiając w wioskę Tsitelubani ok. 65 km na zachód od Tbilisi. W związku z incydentem ambasadorowi Rosji wręczono we wtorek notę protestacyjną. Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili skrytykował Rosję i oświadczył, że przypisywane rosyjskim samolotom wystrzelenie pocisku to "prowokacja" w celu "siania paniki" i destabilizacji w prozachodniej Gruzji. Region, na który miał spaść pocisk, jest położony niedaleko Osetii Południowej, nieuznawanej przez społeczność międzynarodową samozwańczej republiki w północnej Gruzji. Gen. Marat Kułachmetow, dowódca rosyjskich sił w Osetii Południowej, powiedział, że niezidentyfikowany samolot zrzucił pocisk po tym, jak przeleciał nad republiką i został ostrzelany z ziemi. Kułachmetow zasugerował, że samolot pochodził z Gruzji. Wicepremier separatystycznego rządu Osetii Płd. o zrzucenie pocisku oskarżył Gruzję. W stosunkach między Moskwą a Tbilisi od lat panuje napięcie. Gruzja oskarża Rosję o udzielanie poparcia separatystom z dwóch republik - Abchazji i Południowej Osetii - które pragną formalnie odłączyć się od Gruzji, a Rosja obawia się zbliżenia Gruzji z Zachodem.