Rosyjskie media pokazały zdjęcia z pojawienia się amerykańskich funkcjonariuszy w zamkniętych na wniosek Departamentu Stanu rosyjskich przedstawicielstwach. Aleksander Stadnik, rosyjski dyplomata z Waszyngtonu, nie krył oburzenia. "Jesteśmy świadkami takiego jaskrawego przykładu wandalizmu w systemie stosunków międzynarodowych" - ocenił dyplomata. Media informują jednocześnie, że według Stanów Zjednoczonych zamknięte rosyjskie przedstawicielstwa nie posiadają już statusu dyplomatycznego. Zaś pojawienie się w nich amerykańskich funkcjonariuszy miało charakter inspekcji. Rosyjsko-amerykański konflikt dyplomatyczny trwa od wielu miesięcy i objął już wzajemne zamykanie placówek i zmniejszanie liczby pracujących w nich dyplomatów. W tle konfliktu są płynące pod adresem Moskwy zarzuty ingerencji w ostatnie wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Rosyjski portal internetowy "Gazieta.Ru" żartuje, że po zamknięciu konsulatu San Francisco nie będzie już więcej głosować przeciwko Władimirowi Putinowi. W czasie wyborów prezydenckich w 2012 roku w rosyjskim konsulacie w San Francisco mieścił się lokal wyborczy. Po przeliczeniu głosów okazało się, że na Władimira Putina głosowało w nim znacznie mniej wyborców niż na biznesmena Michaiła Prochorowa.