- Jest oczywiste, że społeczeństwo gruzińskie opowiedziało się za zmianami - oświadczył rzecznik rosyjskiego MSZ Aleksandr Łukaszewicz. - Mamy nadzieję, że w ostatecznym rachunku pozwolą one Gruzji przystąpić do normalizacji, budowy konstruktywnych i opartych na szacunku stosunków z sąsiadami. W Rosji zostałoby to przyjęte z zadowoleniem - dodał Łukaszewicz. Rzecznik zaznaczył, że w Moskwie "z uwagą śledzono przygotowania i przebieg wyborów" w Gruzji. - Odbieramy ich wyniki jako wystawioną przez wyborców ocenę sytuacji społeczno-politycznej, stanu demokracji i praw człowieka w tym kraju, a także polityki obecnego kierownictwa gruzińskiego w sprawach bezpieczeństwa na Południowym Kakukazie - oznajmił. Poprzedniego dnia premier FR Dmitrij Miedwiediew w imieniu kierowanej przez siebie partii Jedna Rosja zadeklarował już gotowość do dialogu z różnymi siłami politycznymi w Gruzji na temat przyszłości stosunków rosyjsko-gruzińskich. - Jedna Rosja jako główna siła polityczna w FR gotowa jest do dialogu na temat przyszłości stosunków rosyjsko-gruzińskich. Jedna Rosja zawsze utrzymywała kontakty z różnymi siłami politycznymi Gruzji - oświadczył Miedwiediew, komentując wstępne wyniki wyborów parlamentarnych w tym kraju. Według szefa rządu Rosji "napływające z Gruzji informacje o rezultatach wyborów świadczą o tym, że ludność tego kraju chce zmian". - Jeśli te wyniki się potwierdzą, to polityczny krajobraz Gruzji będzie bardziej różnorodny. Można to tylko witać z zadowoleniem, gdyż prawdopodobnie będzie to oznaczać, że w parlamencie pojawią się bardziej konstruktywne i odpowiedzialne siły - powiedział Miedwiediew. Kreml na razie wstrzymuje się z komentarzem. - Poczekajmy na oficjalne wyniki - oznajmił we wtorek Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy prezydenta Rosji Władimira Putina. Natomiast przewodnicząca Rady Federacji, izby wyższej parlamentu Rosji, Walentina Matwijenko oświadczyła, że wstępne wyniki wyborów parlamentarnych w Gruzji dają nadzieję na poprawę stosunków rosyjsko-gruzińskich. Wstępne niepełne rezultaty poniedziałkowych wyborów w Gruzji wskazują, że wygrała je opozycyjna koalicja Gruzińskie Marzenie, którą kieruje miliarder Bidzina Iwaniszwili. Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili uznał już porażkę swojego Zjednoczonego Ruchu Narodowego i zapowiedział przejście partii do opozycji. Saakaszwili zadeklarował zarazem, że uszanuje wolę wyborców i że - jako głowa państwa - pomoże wygranym w formowaniu rządu. Moskwa i Tbilisi nie utrzymują stosunków dyplomatycznych od czasu kilkudniowej wojny o Osetię Południową w sierpniu 2008 roku. Po wojnie Rosja uznała niepodległość tej zbuntowanej prowincji Gruzji i drugiego jej separatystycznego regionu - Abchazji. Kreml odmawia jakichkolwiek kontaktów z Saakaszwilim, którego obarcza odpowiedzialnością za sprowokowanie tamtego konfliktu i uważa za zbrodniarza wojennego.