Agencja ITAR-TASS podkreśliła, że "wobec Zakajewa nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych - takich, jak poręczenie czy kaucja". Agencja przypomniała, że "rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska oświadczyła wcześniej, że w stosunku do Zakajewa należy zastosować najsurowszy środek, tj. areszt". Także państwowa telewizja Rossija zaznaczyła, że Zakajew, "emisariusz czeczeńskich bojowników", "został wypuszczony na wolność bez żadnej kaucji". "Prokuratura po przesłuchaniu Zakajewa prosiła sąd o aresztowanie go na maksymalnie dopuszczalny okres - 40 dni" - przekazała stacja. Z kolei telewizja NTV podała, że "miejscowa prokuratura zamierzała wsadzić go do więzienia na 40 dni". "Oficjalni przedstawiciele polskiej prokuratury po zakończeniu posiedzenia (sądu) odmówili komentarzy, a Zakajew nazwał Polskę swoim ulubionym krajem" - poinformowała ta kontrolowana przez koncern gazowy Gazprom stacja. Inna państwowa telewizja, Kanał 1, określając Zakajewa jako "emisariusza czeczeńskich separatystów", zauważyła natomiast, że "nikt nie będzie mógł przeszkodzić mu w wyjeździe z Polski". Stacja dodała, iż "swój werdykt sąd uzasadnił tym, że w Wielkiej Brytanii Zakajewowi przyznano status uchodźcy, który obowiązuje na całym terytorium Unii Europejskiej". Agencja RIA-Nowosti przytoczyła wypowiedź Zakajewa, który po wyjściu z sądu oznajmił, że nie chce prowadzić antyrosyjskiej kampanii. "Polska wybrała drogę normalizacji stosunków z Rosją, swoim wielkim sąsiadem. Jednak powinniśmy się starać, by również Rosja stała się normalnym państwem" - oświadczył czeczeński polityk. "Polska jest moim ulubionym krajem. Będą tu przyjeżdżać. Jest to kolejne państwo, w którym mogę czuć się wolny" - dodał Zakajew. Rado Echo Moskwy zauważyło z kolei, że "w Moskwie liczono na to, że Polska wyda go Rosji".