Jak dowiedziała się PAP, groźby Moskwy wobec Ukrainy będą wśród tematów nieformalnej narady szefów MSZ państw UE, która odbędzie się 6 i 7 września w Wilnie. Według źródeł dyplomatycznych z taką inicjatywą wystąpiła Szwecja, poparta przez Polskę.W tym tygodniu Brukselę zaalarmowało tymczasowe zaostrzenie przez Rosję kontroli celnych na granicy z Ukrainą i wypowiedź jednego z doradców Putina, Siergieja Głazjewa, który nazwał planowane stowarzyszenie Ukrainy z UE "samobójczym krokiem". W czwartek prezydent Rosji Władimir Putin ostrzegł zaś, że tworzona przez Rosję, Białoruś i Kazachstan Unia Celna podejmie kroki protekcyjne wobec Ukrainy, jeśli kraj ten zawrze z Unią umowę stowarzyszeniową, obejmującą porozumienie o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu (DCFTA). W odpowiedzi Komisja Europejska powtórzyła w piątek swoje oświadczenie sprzed kilku dni, że wszelkie groźby gospodarcze ze strony Rosji, skierowane pod adresem Ukrainy i związane z możliwym podpisaniem przez ten kraj umowy stowarzyszeniowej z UE, są "nie do przyjęcia". "Rosja musi uszanować suwerenny wybór Ukrainy" - oświadczył z kolei szef litewskiej dyplomacji Linas Linkeviczius, którego kraj pełni półroczne przewodnictwo w UE. Wysoki rangą unijny dyplomata przyznał, że działania Rosji i ewentualna eskalacja konfliktu mogą "otworzyć oczy" niektórym unijnym politykom, krytycznym wobec Ukrainy, która nie spełnia stawianych przez Unię warunków stowarzyszenia. "Widzimy, że Ukraińcy gotowi są zapłacić wysoką cenę za to, by podpisać umowę o stowarzyszeniu i wolnym handlu z UE" - powiedział dyplomata. Podobnie sądzi eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski(PO). "Być może to tylko myślenie życzeniowe, ale wydaje się, iż to, że Rosja tak ostro wkracza w relacje UE-Ukraina, spowoduje raczej po stronie Unii mobilizację. Paradoksalnie zniechęcanie Ukrainy przez Moskwę do stowarzyszenia z Unią może wyjść na dobre konsolidacji po stronie UE" - ocenił polityk w rozmowie z PAP. W jego opinii rosyjskie działania być może wpłyną też mobilizująco na Ukrainę, by kraj ten spełnił warunki, od których UE uzależniła podpisanie umowy stowarzyszeniowej wraz z porozumieniem o wolnym handlu, co miałoby nastąpić w listopadzie w Wilnie na szczycie Partnerstwa Wschodniego. Unia żąda od Kijowa reformy sądownictwa i prawa wyborczego, a przede wszystkim zaprzestania wybiórczego stosowania prawa wobec polityków opozycji. Symbolem tzw. selektywnej sprawiedliwości stała się była premier Ukrainy Julia Tymoszenko, odsiadująca wyrok siedmiu lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją. Według samej Tymoszenko, jak i wielu europejskich stolic, wyrok był jednak umotywowany politycznie. Nawet w obliczu niepokojących działań ze strony Moskwy Unia nie odpuści Ukrainie ani reform ani uwolnienia Tymoszenko. "Nie sądzę, by było to możliwe. Unia straciłaby twarz, gdyby nie uzyskała czegoś od Ukrainy" - ocenił Saryusz-Wolski. Polski eurodeputowany zauważył też, że Rosja próbuje wywrzeć presję gospodarczą także na Mołdawię i Armenię, które na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie mają parafować umowy stowarzyszeniowe z Unią. "Rosja testuje nerwy Unii. Ale to pokazuje też, jak bardzo czuje się zagrożona przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie" - powiedziała PAP ekspert think-tanku Carnegie Europe Judy Dempsey. W przyszłym tygodniu napięcia między Rosją a Ukrainą będą tematem nadzwyczajnego posiedzenia komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego, a także spotkań europarlamentarzystów oraz komisarza UE ds. rozszerzenia Sztefana Fuelego z ukraińskimi politykami, którzy wybierają się do Brukseli. Kreml od dłuższego czasu próbuje nakłonić Ukrainę do wejścia do Unii Celnej i Jednolitego Obszaru Gospodarczego (JOG), drugiej struktury, którą Rosja tworzy z Białorusią i Kazachstanem. 1 stycznia 2015 roku na bazie UC i JOG ma powstać Eurazjatycka Unia Gospodarcza - wspólnota, która w zamyśle Kremla będzie wzorowana na Unii Europejskiej. Dziennik "Financial Times" napisał w piątek, że zdaniem obserwatorów jeśli spór handlowy pomiędzy Ukrainą a Rosją eskaluje, może być mocnym ciosem dla Ukrainy, gdy ta zmaga się z drugą w ciągu pięciu lat recesją. Analitycy szacują, że ewentualne radykalne bariery handlowe nałożone przez Rosję mogą kosztować Ukrainę równowartość 1 proc. rocznego wzrostu PKB - pisze "FT". Komentatorzy ostrzegają też, że Rosja może znów odciąć dostawy gazu na i przez Ukrainę, co dotknie także kraje UE.