Oznacza to duże straty nie tylko dla polskich producentów. - Dziś nie ma skutecznych mechanizmów na szybkie poradzenie sobie z problemem. Unia nie jest przygotowana ani na skup interwencyjny ani na ewentualną utylizację - stwierdził Gantner. Polskie banki żywnosci nie cierpią dzisiaj na nadmiar żywności, raczej jej potrzebują. Zwróciły się do Polskiej Federacji Producentów Żywności, żeby producenci przekazywali swoje nadwyżki. Brakuje jednak systemu finansowania skupu nadwyżek owoców i warzyw, jak i odkupienia produktów od przetwórców. Nie ma pieniędzy ani na zakup interwencyjny ani na ewentualną utylizację - tłumaczył Gantner.Producenci branży spożywczej chcieliby, by znalazły się pieniądze na zakupy interwencyjne, co pozwoliłoby na przekazanie żywności potrzebującym. Jeśli te pieniądze nie pojawiają się w systemie, produkty zostaną zmarnowane. - Według danych ONZ, na świecie co pięć minut umiera z głodu dziecko - przypomniał Gantner.Zamknięcie wschodniego rynku już spowodowało spadek cen. Obniżki doprowadzić mogą do praktycznego załamania rynku. Bez skupu interwencyjnego straty mogą być znacznie większe, niż gdyby zakupu dokonano teraz. Niestety producenci nie mają wakacji, a urzędnicy tak. Unia Europejska decyzję odnośnie pomocy dla rolników ma podjąć dopiero we wrześniu. Zdaniem Gantnera, straci na tym cała unijna gospodarka, a produkcja rolnicza przestanie być rentowna.