Rosyjskie maszyny <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/marki-i-produkty-tu-95,gsbi,3594" title="Tu-95" target="_blank">Tu-95</a> wykryto u południowych wybrzeży Japonii, gdy zmierzały w kierunku stacjonującego tam superlotniskowca USS Nimitz i towarzyszących mu okrętów. Do incydentu doszło w sobotę o świcie. Cztery Tupolewy 95 wystartowały z bazy Ukrainka w obwodzie amurskim. Dwa udały się na południe i przeleciały wzdłuż wybrzeży Japonii, naruszając - zdaniem japońskiego MSZ - przestrzeń powietrzną tego kraju, a dwa skierowały się bardziej na wschód w kierunku amerykańskich okrętów. Gdy bombowce były w odległości około 500 mil morskich od USS Nimitz, z jego pokładu wystartowały cztery samoloty bojowe F-18 Hornet. Przechwyciły rosyjskie maszyny i eskortowały je podczas manewrów w pobliżu okrętu. Jeden Tu-95 dwukrotnie przeleciał na wysokości 610 metrów nad pokładem USS Nimitz, zaliczanego do największych okrętów wojennych na świecie. Drugi samolot okrążył lotniskowiec w odległości około 50 mil morskich (91 km). Rosyjscy i amerykańscy piloci nie nawiązali ze sobą kontaktu. Poprzednio taki incydent miał miejsce w lipcu 2004 r., gdy Tu-95 przeleciał nad USS Kitty Hawk na Morzu Japońskim. Loty takie, częste w okresie zimnej wojny, mają zademonstrować zdolność rosyjskiego lotnictwa do prowadzenia ataków na dużą odległość. Komentatorzy wiążą ten incydent z napięciem na linii Waszyngton- Moskwa w związku z amerykańskimi planami budowy w Polsce i Czechach elementów tarczy antyrakietowej.