Niedopuszczanie samolotów USA i ich regionalnych sojuszników nie zostało wprawdzie wprost zapisane w memorandum w sprawie stref bezpieczeństwa, "ale loty nad tymi obszarami będą zawieszone" - powiedział szef rosyjskiej delegacji na rozmowy w Astanie. "Otwarcie stref dla lotnictwa, przede wszystkim sił międzynarodowej koalicji, absolutnie nie zostało przewidziane, bez względu na to, czy (samoloty USA i ich koalicjantów - przyp. red.) będą się zapowiadały, czy nie. W tej sprawie decyzja już zapadła" - dodał Ławrentjew. Stany Zjednoczone i amerykańscy sojusznicy powinni ograniczyć naloty na pozycje Państwa Islamskiego do Ar-Rakki (na północy Syrii), Daj az-Zaur (na wschodzie) i rejonu rzeki Eufrat - podkreślił. W czwartek Rosja, Turcja i Iran uzgodniły utworzenie stref bezpieczeństwa w Syrii. Tureckie MSZ ogłosiło, że porozumienie w tej sprawie obejmie całą prowincję Idlib, a także części prowincji Latakia, Hims, Hama, Dara i Kunajtira, część Aleppo i jedno z przedmieść Damaszku. W strefach ma obowiązywać całkowity zakaz używania broni i będzie do nich można dostarczać pomoc humanitarną. Według strony rosyjskiej porozumienie w sprawie utworzenia czterech "stref deeskalacji" w Syrii wejdzie w życie w sobotę i oczekuje się, iż syryjskie lotnictwo wstrzyma loty nad tymi obszarami. Ławrentjew zapewnił, że rząd Syrii będzie się trzymał postanowień tego porozumienia, chyba że ugrupowania rebeliantów na objętych nim obszarach zaczną atakować. ONZ przyjęło z zadowoleniem informację o porozumieniu, sprzeciw wyraziła z kolei syryjska opozycja, według niej zagraża ono integralności terytorialnej kraju.