Zdaniem gazety, żaden rosyjski prezydent, bez względu na jego polityczne poglądy, nie mógłby zignorować amerykańskich instalacji u swoich granic. Według gazety radar w Czechach będzie mógł nie tylko wyśledzić nadlatujące pociski irańskie, ale także nakierować głowice na każdy cel w Rosji z dokładnością do kilku metrów. - Za sprawą amerykańskiego obstawania przy tarczy, której wartość nie została dowiedziona, i poparcia Polski dla tego projektu, Wschodnia Europa stoi obecnie w obliczu zmory, jaką jest powrót rakiet krótkiego zasięgu. Wystarczy się cofnąć 16 lat wstecz, by uświadomić sobie, jak niebezpieczny jest wszelki blef tego rodzaju - zauważa gazeta. - Bez względu na to, ile jest prawdy w twierdzeniach Pentagonu o tym, że tarcza nie jest wymierzona przeciwko Rosji, instalacja jej elementów stała się samospełniającą przepowiednią - dodaje. "The Guardian" zaznacza, iż Rosja nie jest w tej eskalacji bez winy, ale radzi prezydentowi-elektowi Obamie, by w krótkim czasie spotkał się z Dmitrim Miedwiediewem i Władimirem Putinem w celu rozładowania spornych spraw. W przeciwnym razie Ameryka może zostać wciągnięta w poważny konflikt z Rosją przez państwa trzecie, np. Gruzję. Zdaniem publicysty "Guardiana" Simona Jenkinsa, Kaliningrad może przybrać rozmiary kubańskiego kryzysu, zanim jeszcze Obama formalnie obejmie urząd prezydenta. Jak podkreśla gazeta, prezydent-elekt ma okazję wykazać się wobec Rosji stanowczością, a jednocześnie gotowością do negocjacji. Analogii z kubańskim kryzysem z 1962 r. na tle rozmieszczenia przez ZSRR rakiet na Kubie, co obok blokady Berlina było jedną z najgroźniejszych konfrontacji Wschód-Zachód, doszukuje się również publicysta "Financial Timesa" Gideon Rachman. Rachman sądzi zarazem, że "Rosjanie się przeliczyli", ponieważ ani Amerykanie, ani Polacy nie mogą się już cofnąć, zwłaszcza po rosyjskim ataku na Gruzję. - Prawdziwa debata w otoczeniu Obamy nie będzie dotyczyła tego, czy wycofać się z planów zainstalowania antyrakietowych wyrzutni w Polsce, tylko tego, czy rozmieścić siły NATO i zbudować dla nich zaplecze w krajach bałtyckich, a tym samym doprowadzić do jeszcze większego napięcia w stosunkach USA z Rosją - twierdzi Rachman.