Do spuścizny imperium Mongołów powołują się bowiem nie tylko obywatele współczesnej Mongolii, ale także m. in Kazachowie i Tatarzy. Ci ostatni mają w Rosji własną quasi-niezależną (i całkiem dobrze prosperującą) republikę ze stolicą w Kazaniu. Film, który według wielu obraża pamięć Złotej Ordy, pokazuje to średniowieczne państwo w fałszywym świetle, jako siedlisko barbarzyńskiej przemocy, chciwości i prymitywizmu. Narody uważające się bowiem za spadkobierców Ordy, od dawna próbują przedstawić inną, niż znaną w zachodniej historiografii historię tego państwa. Podkreślają, że Złota Orda była imperium tolerancyjnym, nie narzucającym swojej religii ludom, nad którymi roztoczył władzę. Często przypominają, że z narodu nomadów "Ordyńcy" (którzy stanowili swoisty konglomerat ludów mongolskich i tureckich) zmienili się w lud osiadły, a ich stolice - stary Saraj i nowy Saraj - były jednymi z największych i najwspanialszych stolic Europy (znajdowały się bowiem w południowej części Rosji europejskiej). Nowy Saraj w okresie swojej świetności miał liczyć więcej mieszkańców, niż największe europejskie miasta, w tym Paryż i Londyn. Według niektórych badaczy istniała tam nawet sieć wodociągowa. Rosjanie z kolei uważają wieki zależności od Mongołów za główny powód cywilizacyjnego zapóźnienia państwa, a samą Ordę za barbarzyński, agresywny twór, który niewolił podbite narody. Niezależnie od tego reżyser Andriej Proszkin twierdzi, że film nie jest encyklopedycznym portretem Ordy, tylko filmem przygodowym. Zobacz, jak wyglądają obecne stolice potomków stepowych wojowników: "Stepowy Berlin" i "Miasto czerwonego jeźdźca"