O zwołanie posiedzenia Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów zwrócił się Gruszko. Było to pierwsze spotkanie w tym formacie od czasu rosyjskiej aneksji Krymu. Sojusz zawiesił wszelką praktyczną współpracę z Rosją, a utrzymano jedynie możliwość dyplomatycznych kontaktów w ramach Rady. - Nie było to łatwe spotkanie, ale było ono potrzebne. Zgadzamy się, że Rada NATO-Rosja to forum na każdą pogodę. I szczerze mówiąc, w tej chwili klimat nie jest dobry. Nie dlatego, że NATO tak chce, ale z powodu nielegalnej agresji Rosji na Ukrainę - oświadczył sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, cytowany w komunikacie NATO. Poinformował on, że NATO ponownie potępiło aneksję Krymu przez Rosję, wezwało do wycofania rosyjskich sił znad granicy z Ukrainą, powstrzymania dostaw broni dla separatystów na wschodzie Ukrainy, a także do wykorzystania wpływów Rosji w celu uwolnienia obserwatorów OBWE przetrzymywanych przez separatystów. Zdaniem Rasmussena Rosja powinna też uszanować wynik wyborów prezydenckich na Ukrainie i współpracować z nowo wybranym prezydentem Petrem Poroszenką. Z kolei ambasador Gruszko ocenił, że to działania NATO powodują zaostrzenie napięć na Ukrainie. Wezwał państwa Sojuszu, by zażądały od władz w Kijowie zakończenie operacji wojskowej na wschodzie Ukrainy. - Wezwaliśmy członków Rady (NATO-Rosja), by zażądali od władz w Kijowie bezzwłocznego zakończenia operacji karnej na południowym wschodzie kraju i przystąpienia do realizacji ustaleń genewskich z 17 kwietnia - powiedział. Rosyjski ambasador zarzucił NATO, że prowadzi "bezprecedensową" aktywność w pobliżu granic Rosji, przyczyniając się do zwiększenia napięć. - Odnotowaliśmy bezprecedensową aktywność NATO w pobliżu granic rosyjskich. Jest ona zbędna, nieadekwatna, osłabia stabilność, bezpieczeństwo i przewidywalność w regionie euroatlantyckim - powiedział Gruszko, cytowany przez portal rosyjskiej telewizji NTV. Jak dodał, na spotkaniu strona rosyjska zwróciła uwagę, że NATO okazuje Ukrainie wsparcie techniczne w ramach programu Partnerstwo dla Pokoju. - Tym samym (NATO) zachęca władze (ukraińskie) do kontynuowania działań siłowych - ocenił. - W ten sposób sojusz bierze na siebie część odpowiedzialności za eskalację sytuacji i załamanie się politycznego procesu (rozwiązania kryzysu - PAP) - oświadczył rosyjski ambasador. Podsumował spotkanie uwagą, że kraje członkowskie NATO "mają różne poglądy na to, co należy uczynić w pierwszej kolejności w celu deeskalacji kryzysu". Przy tym strona rosyjska ocenia, że państwa sojuszu "rozumieją, iż konieczna jest realizacja ustaleń genewskich, i uznają, że jedynym wyjściem z kryzysu jest rozwiązanie polityczne i dyplomatyczne". We wtorek w Brukseli rozpocznie się dwudniowe spotkanie ministrów obrony państw NATO, którzy mają dyskutować o konsekwencjach kryzysu na Ukrainie, w tym o możliwości wzmocnienia obecności wojskowej na wschodnich rubieżach Sojuszu. Z Brukseli Anna Widzyk