Do zamachu na salę koncertową Crocus City Hall pod Moskwą doszło w ubiegły piątek. Sprawcy otworzyli ogień do zgromadzonych, którzy oczekiwali na koncert. W budynku nastąpiły eksplozje, a w wyniku pożaru zawalił się dach. W ataku zginęło co najmniej 140 osób. Zamach pod Moskwą. Propagandystka niezadowolona z zachodnich mediów Chociaż media rozpisywały się o tragedii w Rosji i na bieżąco podawały kolejne informacje, rosyjska dziennikarka i propagandystka Olga Skabiejewa uznała, że zainteresowanie Zachodu nie było wystarczająco duże. Nagranie udostępnił w sieci Anton Heraszczenko, doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy. Na antenie państwowej telewizji Olga Skabiejewa nie szczędziła komentarzy, odnoszących się do zamachu pod Moskwą oraz reakcji mediów. Jeden z obecnych w studiu gości nadmienił, że trzeba przyznać, iż "jesteśmy do siebie wrogo nastawieni". - Żeby wyrazić jeszcze większe odrzucenie, (po tym - red.) jak zawalił się most w Baltimore, (dzień później - red.) wszystkie zachodnie media informowały o tym w nagłówkach - mówiła propagandystka, a na ekranie wyświetlały się zdjęcia przykładowych zagranicznych publikacji. - Ten most jest na okładkach wszystkich magazynów. To rozdzierająca serce katastrofa. W dniu ataku (na salę koncertową Crocus City Hall - red.) przez 1,5 godziny zachodnie telewizje w ogóle o tym nie informowały. Następnego dnia Kate Middleton, która nagle zachorowała, była na pierwszych stronach gazet - kontynuowała Skabiejewa, podkreślając przy tym, że - według niej - nie wspominano o strzelaninie pod Moskwą. Jeden z obecnych w studiu gości dodał, że Rosja jest "obcą, wrogą siłą i w końcu trzeba zdać sobie z tego sprawę". Zamach w Rosji. Moskwa dalej wskazuje na Ukrainę Chociaż Ukraina stanowczo zaprzeczyła, jakoby miała jakikolwiek związek ze strzelaniną pod Moskwą, Federacja Rosyjska swojego stanowiska nie zmienia. Zarówno prezydent Władimir Putin, sekretarz rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew, jak i szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow przekonywali, że za zamach rzekomo odpowiedzialny jest Kijów. Patruszew pytany o to, czy za zamachem stoi Państwo Islamskie czy Ukraina, jasno wskazał na Kijów. Stwierdził, że "istnieje wiele przesłanek wskazujących na zaangażowanie Ukrainy", jednak nie przedstawił żadnego dowodu. - Do ataku w Crocus przyczyniły się ukraińskie służby wywiadowcze, a jego przygotowaniem zajęli się islamscy radykałowie - przekonywał z kolei Bortnikow. Jak podaje Bloomberg, powołując się na źródła na Kremlu, Putin wie, że nie ma dowodów na udział Ukrainy w zamachu terrorystycznym pod Moskwą, a jego słowa to jedynie bezpodstawne insynuacje. Według agencji Putin osobiście uczestniczył w rozmowach, podczas których urzędnicy doszli do takiego wniosku. *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!