Nowa formacja ma powstać w ramach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jako osobny wydział. "Funkcjonariusze będą przeglądać wywieszki i reklamy, sprawdzając czy nie ma na nich łacińskich liter i zagranicznych słów, a za złamanie prawa wypisywać mandaty" - sugeruje "Niezawisimaja". Według gazety, politycy są mocno zaniepokojeni ogromną liczbą różnego rodzaju naleciałości w języku rosyjskim. Chodzi głównie o wykorzystywanie: zagranicznych określeń, kryminalnego żargonu i niecenzuralnych słów. Policja lingwistyczna oprócz kontroli miejsc publicznych, zajmowałaby się również monitorowaniem prasy, książek i programów radiowo - telewizyjnych. Dziennik przypomina, że podobnych inicjatyw było już wiele. Apelował o ochronę języka także prezydent Władimir Putin, a w Omsku od kilku lat działają ochotnicze oddziały "policji lingwistycznej". Jednak według "Niezawisimoj", trudno będzie pozbyć się z języka ojczystego zagranicznych słów, bowiem stosowali je w swoich pracach i Puszkin i Tołstoj. Przy tym gazeta przypomina, że -"ulubione słowo urzędników - patriotyzm - też ma zagraniczne pochodzenie".