Straż Graniczna w Kijowie poinformowała, że Rosjanie nie zezwolili Ukraińcom na skontrolowanie większości pojazdów, które wjechały na terytorium ich państwa. Wieczorem agencja ITAR-TASS podała, powołując się na przedstawiciela władz kontrolowanego przez separatystów Ługańska, że do tego miasta dotarły już wszystkie samochody ciężarowe z konwoju rosyjskiej pomocy humanitarnej dla południowych i wschodnich terenów Ukrainy. Poroszenko: To rażące naruszenie prawa miedzynarodowego Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zwrócił się do Rosji z apelem o przestrzeganie prawa i wyraził nadzieję, że wysłany przez nią konwój pozostanie bezpieczny. Ocenił, że działania Rosji są "rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego". Ukraiński premier Arsenij Jaceniuk oświadczył, że rosyjski konwój jest prowokacją - Moskwa chce, żeby został zaatakowany, by zrzucić winę na władze w Kijowie. Jaceniuk podkreślił, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo konwoju ponosi dziś tylko i wyłącznie Rosja, która nie zezwoliła Ukrainie na kontrolę większości znajdujących się w nim pojazdów i odmówiła współpracy z Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża (MKCK). Także ukraińskie MSZ podkreśliło, że nieuzgodnione z władzami w Kijowie przekroczenie ukraińskiej granicy przez rosyjski konwój świadczy o umyślnych i agresywnych działaniach Rosji wobec Ukrainy. Resort uznał, że Rosja, która nie uzgodniła wjazdu transportu także z MKCK, rażąco "zignorowała prawo międzynarodowe", a jej akcja jest nielegalna. Oskarżył także władze w Moskwie o naruszenie ukraińskich granic. Ukraiński wiceminister spraw zagranicznych Danyło Łubkiwski oświadczył, że wtargnięcie rosyjskiego konwoju na wschodnią Ukrainę oznacza, że Zachód powinien zaostrzyć sankcje wobec Rosji. "Ta sytuacja pokazuje tylko jedno: Rosja rzuca cyniczne wyzwanie całej społeczności międzynarodowej. Naciski na Rosję powinny być kontynuowane; należy przedłużyć politykę sankcji" - powiedział w nadanym wieczorem programie telewizyjnym. Putin twierdzi, że nie mógł dłużej czekać; UE protestuje Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył w rozmowie telefonicznej z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, że nie można było dłużej przeciągać sytuacji z konwojem z pomocą humanitarną dla wschodniej Ukrainy. Jak poinformowała służba prasowa Kremla, Putin powiedział, że "w obliczu jawnego zwlekania przez Kijów z dostarczeniem rosyjskiej pomocy dla przeżywających katastrofę humanitarną południowo-wschodnich regionów Ukrainy podjęto decyzję o wyjeździe konwoju samochodowego" i że "dalsze przeciąganie było niedopuszczalne". - Wjazd rosyjskiego konwoju na Ukrainę bez eskorty Czerwonego Krzyża i bez zgody ukraińskich władz jest "jawnym naruszeniem granicy Ukrainy - oświadczył w piątek rzecznik unijnej służby dyplomatycznej Sebastien Brabant. - Ubolewamy z powodu decyzji Rosji o wkroczeniu konwoju z pomocą humanitarną na ukraińskie terytorium bez eskorty Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i bez zgody ukraińskich władz. To jawne naruszenie ukraińskiej granicy. Jest to również sprzeczne z poprzednimi uzgodnieniami pomiędzy Ukrainą, Rosją i MCK. Apelujemy do Rosji o cofnięcie tej decyzji - powiedział rzecznik. Dodał, że UE cieszy się z umiaru, jaki okazują w tej sytuacji władze Ukrainy, oraz z ich gotowości do dalszych rozmów w celu uniknięcia eskalacji kryzysu. USA, i NATO potępiają działania Rosji Zastępca doradcy Białego Domu ds. bezpieczeństwa Ben Rhodes oświadczył, że rosyjski konwój jest "elementem skandalicznej inwazji na ukraińską suwerenność" i w niebezpieczny sposób przyczynia się do eskalacji konfliktu. Wezwał Moskwę do wycofania konwoju i podkreślił, że jeśli to nie nastąpi, Rosjan czekać będą "dodatkowe koszty". Wjazd konwoju na Ukrainę ostro potępił także rzecznik Pentagonu kontradmirał John Kirby. Wezwał Moskwę do natychmiastowego wycofania konwoju i ostrzegł, że jeśli strona rosyjska tego nie zrobi, "pociągnie za sobą dodatkowe koszty i izolację". Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, który również potępił wjazd rosyjskiego konwoju na Ukrainę bez zgody władz w Kijowie i bez udziału MKCK, uznał to za rażące naruszenie przez Rosję jej międzynarodowych zobowiązań i dalsze naruszanie przez nią suwerenności Ukrainy. Zaapelował do Moskwy o "niepodejmowanie dalszych prowokacyjnych akcji, o zaprzestanie destabilizowania Ukrainy". Kanclerz Niemiec "bardzo zaniepokojona", jedzie do Kijowa Rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert powiedział, że kanclerz Merkel, która rozmawiała tego dnia nie tylko z Putinem, lecz także z prezydentem Ukrainy Petro Poroszenką, jest "bardzo zaniepokojona" faktem, iż rosyjski konwój przekroczył granicę bez zgody władz ukraińskich, bez eskorty Czerwonego Krzyża oraz bez uprzedniej kontroli. To oznacza, że Rosja "godzi się na eskalację i tak już napiętej sytuacji" - miała powiedzieć Merkel. Szefowa niemieckiego rządu pochwaliła władze Ukrainy za "spokojną reakcję". Prawie 290 rosyjskich ciężarówek, wiozących 1856 ton pomocy humanitarnej dla wschodniej Ukrainy, pozostawało od 14 sierpnia w Kamieńsku Szachtyńskim, około 30 km od przejścia granicznego Donieck-Izwaryne, czekając na uregulowanie formalności związanych z wjazdem konwoju na terytorium Ukrainy. Ukraińcy obawiali się, że w ciężarówkach mógłby się znajdować sprzęt wojskowy dla prorosyjskich separatystów. Moskwa zdecydowanie temu zaprzeczała. W sobotę Merkel złoży wizytę w Kijowie. W przeddzień tej wizyty minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin opowiedział się za przygotowaniem niemieckiego planu pomocy dla swego kraju, który nazwał planem Merkel. Wskazał, że "Niemcy przodują w wysiłkach mających na celu ustabilizowanie sytuacji (na Ukrainie), także w Ługańsku i Doniecku (opanowanych przez separatystów miastach na wschodzie kraju), aby Ukraina mogła dalej podążać europejską drogą". Angela Merkel przybędzie na zaproszenie prezydenta Poroszenki do Kijowa po raz pierwszy od wybuchu ukraińskiego kryzysu w listopadzie 2013 roku. Jak podał rzecznik rządu Niemiec, kanclerz będzie chciała poruszyć m.in. temat "konkretnych możliwości wsparcia Ukrainy w obecnym kryzysie". Klimkin ocenił, że aby doszło do rozejmu między prorosyjskimi rebeliantami a ukraińskimi siłami rządowymi, należałoby uzyskać gwarancje, że z Rosji nie nadejdą posiłki dla separatystów. - Potrzebujemy właściwej kontroli granic, bo wciąż dostarczana jest broń i finansowanie dla separatystów - dodał minister. Oczekuje on, że podczas zapowiedzianego na wtorek szczytu w Mińsku z udziałem Ukrainy, Rosji, Białorusi, Kazachstanu i UE poruszona zostanie kwestia deeskalacji konfliktu na wschodzie Ukrainy, a także sprawa wdrożenia umowy stowarzyszeniowej UE z Ukrainą.