Natalia Narocznicka znana z antypolskich poglądów przyjechała do Krynicy, aby dyskutować o przyszłości stosunków polsko-rosyjskich, ale zdania co do przeszłości nie zmieniła. - Nigdy nie twierdziłam, że w Katyniu nie doszło do zbrodni. Ale mieliśmy w Rosji tyle podobnych zbrodni, cóż... - stwierdza w rozmowie z Agnieszką Witkowicz. - Chodziło mi tylko o to, że Polska cały czas używa Katynia jako instrumentu politycznego. Wciąż słychać z Waszej strony - Katyń, Katyń, Katyń. A przecież oba kraje mogą przedstawić sobie całą listę represji, które miały miejsce w historii. Według Natalii Narocznickiej, wrzesień '39 to także efekt polskiej polityki. - Jeżeli chodzi o pakt niemiecko-rosyjski, czytałam wiele dokumentów na ten temat. Polska była oczywiście ofiarą Hitlera. Ale jej dramatyczny upadek był w pewnym sensie spowodowany też błędną polityką ministra Józefa Becka - usłyszała dziennikarka RMF FM. Rosyjska historyk uparcie twierdzi także, że Rosja nie zaatakowała Polski 17 września. - Ci, którzy czytali moje książki i inne publikacje, wiedzą doskonale, że terytorium, które Polacy nazywają wschodnią Polską, my nazywamy zachodnią Ukrainą i zachodnią Białorusią. "Nie możemy nic powiedzieć, bo Rosjanie zajęli pozycje na lini Curzona". To cytat z Brytyjczyków - mówi.