Rosyjska gazeta przypomina, że zgodnie z konstytucją z 2004 roku, do której Ukraina wróciła po zwycięstwie Majdanu, prezydent ma ograniczony wpływ na formowanie rządu. W jego gestii leży tylko obsada stanowisk ministrów spraw zagranicznych i obrony, prokuratora generalnego oraz szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). W wypadku pozostałych, w tym premiera, decydujący głos należy do Rady Najwyższej (parlamentu).Powołując się na politologów w Kijowie, "Kommiersant" podkreśla, że Poroszenko nie jest zainteresowany daleko idącymi zmianami personalnymi w gabinecie. "Premierem pozostanie Arsenij Jaceniuk. Jeśli jesienią rzeczywiście odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne, to rozstanie z Jaceniukiem byłoby dla prezydenta ryzykowne. Rozsądniejsze jest trzymanie go obok siebie, dzielenie się z nim władzą, a jednocześnie odpowiedzialnością za niepopularne decyzje" - wskazuje dziennik. "Kommiersant" przewiduje, że wraz z premierem teki zachowają ministrowie z bloku gospodarczego, a także szef SBU Wałentyn Naływajczenko. Zdaniem gazety w wypadku tego ostatniego zachowaniu stanowiska sprzyjać będzie nie tylko przynależność partyjna - jest członkiem partii UDAR Witalija Kliczki, sojusznika Poroszenki - ale również fakt, iż cieszy się poparciem USA. Dziennik prognozuje, że z rządu odejdą szefowie resortów spraw zagranicznych i obrony - Andrij Deszczyca i Mychajło Kowal. Podaje, że wśród kandydatów na następcę tego pierwszego w Kijowie najczęściej wymienia się 43-letniego Wałerija Czałyja, wiceszefa MSZ w ostatnim okresie rządów prezydenta Wiktora Juszczenki. "Kommiersant" informuje, że jednym z kandydatów na nowego ministra obrony jest 58-letni Anatolij Hrycenko, niedawny rywal Poroszenki w walce o urząd prezydenta. Hrycenko był już szefem resortu obrony za prezydentury Juszczenki. "Cieszy się poparciem wśród narodowo zorientowanych kół politycznych w Kijowie, a także zajmuje twarde stanowisko wobec Federacji Rosyjskiej i samozwańczych republik na wschodzie (Ukrainy)" - przekazuje moskiewski dziennik. "Kommiersant" podaje, że wszyscy jego rozmówcy w Kijowie prognozują dymisję prokuratora generalnego Ołeha Machnickiego, wywodzącego się z nacjonalistycznej partii Swoboda. "To właśnie Swoboda może stać się główną ofiarą zmian personalnych. Formalnym powodem może być wyjątkowo słaby rezultat (1,16 proc.) jej lidera Ołeha Tiahnyboka w wyborach prezydenckich" - pisze gazeta. Przypomina, że "Swoboda po zwycięstwie Majdanu otrzymała wiele stanowisk w rządzie i strukturach siłowych; uzyskała nieproporcjonalnie szeroką reprezentację we władzach, nie odpowiadającą jej realnym wpływom". "Prawdziwą przyczyną tego, że członkowie Swobody mogą stracić swoje stanowiska jest konieczność poprawienia międzynarodowego wizerunku władz w Kijowie i pozbawienia ich oponentów, przede wszystkim w Rosji, powodów do krytyki" - konstatuje "Kommiersant". Dziennik zauważa, że "w odróżnieniu od lutego, gdy rząd był formowany pod naciskiem Majdanu, obecnie Poroszenko ma o wiele szersze pole manewru - nie musi udowadniać patriotyzmu i ukraińskiego ducha przez włączanie do swojej ekipy ultranacjonalistów". "W Moskwie oczyszczenie ukraińskiego rządu ze Swobody może zostać odebrane jako gest dobrej woli i świadectwo, że nowy prezydent gotów jest prowadzić bardziej pragmatyczną politykę" - zaznacza "Kommiersant".