Według dziennika, sprawę bada również prokuratura. Oficjalnie instytucje te nie wypowiadają się w sprawie swych podejrzeń. - Trwa przygotowywanie materiałów w celu przekazania ich stronie rosyjskiej, albowiem naszym zdaniem, do popełnienia przestępstwa - sfałszowania świadectw weterynaryjnych, mogło dojść po stronie rosyjskiej - powiedział "Życiu Warszawy" Jerzy Engelking, zastępca prokuratora generalnego RP. Do mistyfikacji FSB ( rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa) mogła wykorzystać polskich biznesmenów, świadomych lub nie gry Moskwy. Prowokacja miała dostarczyć pretekstu do wprowadzenia embarga na eksport polskiego mięsa. To z kolei było karą za brak zgody naszych władz na podwyższenie cen gazu, jakie na jesieni 2005 r. chciał wprowadzić Gazprom - zaznacza "Życie Warszawy".