Aleksiej Diewiatkin i jego żona Jenny Kurpen z opozycyjnego ugrupowania Inna Rosja zwrócili się do władz w Kijowie z prośbą o azyl, gdyż obawiają się aresztowania w związku z ich rzekomym udziałem w demonstracji na Bołotnym w przededniu inauguracji Putina na stanowisko prezydenta - przekazał cytowany przez agencję rzecznik Innej Rosji Aleksandr Awierin. "Aleksiej Diewiatkin i dziennikarka Jenny Kurpen poprosili o azyl na Ukrainie. Oboje byli niejednokrotnie wzywani na przesłuchania do Komitetu Śledczego i choć nie było ich na placu Bołotnym, znane są nam przypadki, gdy w podobnych okolicznościach ludzie byli aresztowani" - powiedział Awierin. 6 maja, podczas manifestacji antyputinowskiej w Moskwie, Diewiatkin i Kurpen zostali zatrzymani przez policję na oddalonym od Bołotnego placu Twerskim w stolicy Rosji. Oboje twierdzą, że nie uczestniczyli w akcji na Bołotnym. Opiekę prawną nad dwojgiem zbiegów z Rosji sprawuje organizacja "Agora". Jej przedstawiciel Dmitrij Kołbasin powiedział Interfaksowi, że jeśli władze Ukrainy odmówią azylu, Diewiatkin i Kurpen zwrócą się o pomoc do innych państw europejskich. "Niezależnie od wyniku przejdziemy przez tę procedurę, by w razie odmowy mieć prawo do wystąpienia o przekazanie nas do państwa trzeciego (Szwecja, Finlandia, Holandia, USA). Obecnie powinniśmy odbyć kilka rozmów w służbach imigracyjnych Ukrainy i przejść badania medyczne" - powiedziała cytowana przez Kołbasina Kurpen. 6 maja siły specjalne policji OMON rozpędziły manifestację przeciwników Putina na placu Bołotnym w Moskwie. Zatrzymano wówczas ponad 400 osób, w tym lidera liberalnego ruchu Solidarność Borysa Niemcowa, przywódcę radykalnego Frontu Lewicy Siergieja Udalcowa oraz opozycyjnego adwokata, bojownika z korupcją i blogera Aleksieja Nawalnego. Oponenci Putina przyszli na położony naprzeciwko Kremla plac Bołotny, by w przededniu inauguracji Putina zażądać jego odejścia, a także przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Według niezależnych obserwatorów w akcji wzięło udział około 15 tys. osób. Organizatorzy liczbę uczestników manifestacji szacowali na 20 tys. a policja - na 8 tys.