Jak informuje agencja Interfax - podczas spotkania prezydentów obu krajów, do którego doszło z inicjatywy prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, - nie odnotowano zbliżenia pozycji w kwestii pokojowego rozwiązania konfliktu. Prezydenci: Armenii - Serż Sarkisjan i Azerbejdżanu - Ilcham Alijew spotkali się w Kazaniu i w obecności Dmitrija Miedwiediewa próbowali uzgodnić warunki uregulowania karabaskiego konfliktu. - Jednak Azerbejdżan nie jest gotowy do przyjęcia znacznej części tych warunków - twierdzi szef dyplomacji Armenii Eduard Naubandjan. Natomiast według komunikatu opublikowanego przez Kreml - rozmowy Baku z Erewaniem należy oceniać pozytywnie chociażby dlatego, że strony uzgodniły ich kontynuowanie. Kilka tygodni temu rzecznik prasowy azerbejdżańskiego ministerstwa obrony Eldar Sabirogłu poinformował, że jego kraj przygotowuje się do wojny z Armenią o Górski Karabach. Według jego słów to Armenia nieustannie zrywa pokojowy dialog. Sabirogłu dodał, że "w końcowym rozrachunku azerbejdżański żołnierz spełni nadzieje narodu i kierownictwa państwa uwalniając okupowane ziemie od wrogów". Górski Karabach to prowincja leżąca między Armenią a Azerbejdżanem siłą włączona w latach 20. XX wieku przez władze Związku Radzieckie do Azerbejdżanu. Od wieków mieszkający tam Ormianie nie zaprzestali walki o niepodległość i już w latach 80. i 90. próbowali uwolnić się od kontroli Baku. Po rozpadzie Związku Radzieckiego wojska Azerbejdżanu przeprowadziły operacje zakończone pogromem miejscowej ludności. Krwawe walki trwały do 1994 roku. Powstańcom udało się wyprzeć Azerów z prowincji i podpisać układ o zwieszeniu broni. Dziś Górski Karabach ma własny rząd wybrany w demokratycznych wyborach, prowadzi gospodarkę wolnorynkową i utrzymuje przyjazne stosunki z Armenią. Jednak żadne państwo na świecie nie uznało jego niepodległości. W Baku nie zaprzestano starań o wchłonięcie prowincji oskarżając Armenię o sprzyjanie rebeliantom.