Według wiceszefa Rosyjskiej Agencji Lotniczej Olega Storczewa holenderski dokument, to "dopiero początek żmudnej pracy". "Bez wnikliwego śledztwa nie można wyciągać jakichkolwiek wniosków" - stwierdził w rozmowie z putinowską telewizją Rossija24. Storczew wyraził także obawę, że "stracono zbyt wiele cennego czasu na zbieranie dowodów i wiele informacji trudno będzie poprawnie zinterpretować". Wyjaśnił przy tym, że chodzi o szczegółowe badania zwłok ofiar katastrofy i szczątków samolotu. Tymczasem część rosyjskich mediów - powołując się na BBC - opublikowała informację, że w dniu katastrofy widziano w rejonie granicy rosyjsko-ukraińskiej rosyjskich żołnierzy obsługujących wyrzutnię rakiet "Buk".