Sprawa przenosi się już na forum NATO, którego Turcja jest członkiem. We wtorek Rada Północnoatlantycka będzie rozmawiać z Turcją na temat piątkowego incydentu. Ankara zażądała bowiem interwencji NATO w tej sprawie. Rzecznik tureckiego MSZ powołał się na artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, który stanowi, że członkowie NATO mogą prosić o konsultacje jeśli uznają, że ich integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo są zagrożone. Jutro napięciami na linii Syria-Turcja mają się zająć unijni ministrowie spraw zagranicznych. Wcześniej szef tureckiej dyplomacji Ahmed Davutoglu zapewniał, że piątkowy lot był szkoleniowym, a nie misją obserwacyjną, badającą sytuację w Syrii. Zapewniał też, że samolot nie przekroczył syryjskiej przestrzeni powietrznej, a leciał w międzynarodowej. MSZ Turcji odpiera zarzuty jakoby Syria nie wiedziała, że myśliwiec był turecki. Jak mówił, maszyna miała odpowiednie oznakowanie i była łatwa do zidentyfikowania, a kwadrans przed zestrzeleniem przekroczyła granicę turecko - syryjską, ale nie otrzymała żadnego ostrzeżenia. Tymczasem władze Syrii poinformowały dziś, że zabito "wielu terrorystów", którzy próbowali przekroczyć granicę syryjską od strony Turcji. Na razie nieznane są szczegóły tej operacji. Syrię potępiła brytyjska dyplomacja. Minister spraw zagranicznych William Hague zapewnił, że Wielka Brytania może wesprzeć apele o reakcję Rady Bezpieczeństwa ONZ. W komunikacie minister napisał, że jest zaniepokojony zachowaniem Syrii. Dodał, że Damaszek odpowie za ten czyn. W mediację próbował się zaangażować Iran. Minister spraw zagranicznych tego kraju wezwał obie strony do wstrzemięźliwości w działaniu i do ograniczenia się do czynów pokojowych.