95 uznaje się za zaginione. Aż 85 zaginionych osób to strażacy, którzy wysłani byli w nocy ze środy na czwartek do opanowania pożaru w składzie niebezpiecznych substancji chemicznych. W sobotę ich krewni zgromadzili się przed budynkiem lokalnych władz, żądając wyjaśnień. W ciągu ostatniej doby miejscem katastrofy wstrząsały kolejne, choć znacznie mniejsze eksplozje. Chińscy eksperci potwierdzili, że w magazynie chemikaliów znajdował się m. in. cyjanek sodu. Jak poinformowano, doszło do rozszczelnienia niewielu pojemników z tą niebezpieczną substancją. Według informacji przekazywanych przez władze, nie doszło do skażenia nią powietrza, a jej poziom w próbkach wody dwukrotnie przekracza dopuszczalne normy. W składzie chemikaliów w Tiencinie znajdowało się 700 ton cyjanku sodu. Jak piszą lokalne media, jest to 70-krotnie więcej niż normy dla składowania tej substancji. Chiny cenzurują informacje o wybuchu Po serii eksplozji w Tiencinie chińska cenzura zamknęła lub zawiesiła 50 stron internetowych. Oficjalny powód to rozpowszechnianie plotek na temat katastrofy. Z internetu znikają jednak także wpisy krytyczne wobec władz. Zamknięto strony internetowe, na których spekulowano na temat znacznie wyższej liczby ofiar, czy też poddawano w wątpliwość skuteczność reakcji na katastrofę lokalnych władz. Cenzorzy usuwają też konta na chińskich portalach społecznościowych, gdzie internauci dyskutują na temat przyczyn wybuchu oraz jego skutków. Wcześniej lokalny wydział propagandy w Tiencinie zakazał chińskim dziennikarzom publikowania informacji o katastrofie na prywatnych kontach mediów społecznościowych. Wstrzymano też relacjonowanie sytuacji "na żywo". Oburzenie tajwańskich mediów wywołał incydent z udziałem fotoreportera Taiwan Eastern Multimedia Group. Mężczyznę robiącego zdjęcia w pobliżu miejsca wybuchów otoczyło 10 policjantów. Skonfiskowano znajdującą się w jego aparacie kartę pamięci. Kiedy fotoreporter zażądał jej oddania, jeden z policjantów miał powiedzieć, że zostanie mu zwrócona, jeśli przed nimi uklęknie. O incydencie poinformował m.in. Klub Zagranicznych Korespondentów w Chinach.