Tylko 24 osób spośród ponad 170 na pokładzie przeżyło katastrofę samolotu hiszpańskich linii Spanair, do której doszło w środę na madryckim lotnisku Barajas - powiedział rzecznik służb ratowniczych Herbigio Corral. Więcej na ten temat w INTERIA.TV Wcześniej hiszpański dziennik "El Pais", powołując się na przedstawiciela władz, informował o śmierci około stu ludzi. Hiszpańska minister rozwoju Magdalena Alvarez powiedziała, że środową katastrofę samolotu hiszpańskich linii Spanair na madryckim lotnisku Barajas przeżyło tylko 24 osób z ponad 170 na pokładzie. Minister potwierdziła w ten sposób wcześniejsze doniesienia mediów, które powoływały się na służby ratunkowe. To najbardziej tragiczna katastrofa lotnicza w Hiszpanii od ponad 20 lat. Cywilne lotnictwo podlega resortowi rozwoju. Władze Madrytu ogłosiły trzydniową żałobę. Według informacji polskiego konsulatu w Madrycie na pokładzie hiszpańskiego samolotu najprawdopodobniej nie było Polaków - powiedziała konsul Agnieszka Kucińska. Rzecznik linii Spanair, Sergio Allard, poinformował na konferencji prasowej, że na pokładzie samolotu znajdowało się 175 ludzi. Przyczyny katastrofy dotąd nie ustalono - dodał. W rozmowie z agencją Reutera minister Alvarez oceniła wcześniej, że przyczyną katastrofy mógł być "błąd przy manewrze startu". Linie odmówiły podania narodowości pasażerów dopóki nie zostaną powiadomione rodziny. Lot JK5022 z Madrytu do Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich linie Spanair realizują wspólnie z Lufthansą, dlatego pojawiły się obawy, że wśród ofiar mogli być obywatele Niemiec. Niemiecki przewoźnik informował, że wystawił bilety siedmiu osobom, w tym czterem z Niemiec. "Nie jest jednak jasne, czy osoby te ostatecznie znalazły się na pokładzie" - głosi oświadczenie linii. Przedstawiciel władz Wysp Kanaryjskich powiedział, że wśród pasażerów byli Szwedzi i Holendrzy. Według pierwszych doniesień, przyczyną katastrofy samolotu MD-82 była awaria jednego z silników, który zapalił się. Maszyna podchodziła do startu po raz drugi, po przeglądzie technicznym; wzniosła się na wysokość kilka metrów i runęła na ziemię. Według świadków - pracowników lotniska, samolot płonął, przełamał na dwie części. Widać było zwęglone ciała ludzi. - Nigdy w życiu nie widziałem czegoś podobnego - opisał miejsce tragedii kierowca karetki Luis Ferreras. Policja znalazła czarną skrzynkę samolotu, który miał 15 lat. - Wyciągają z wraku spalone ciała. Samolot został doszczętnie zniszczony - relacjonowały źródła. Według naocznych świadków, cytowanych przez telewizję Telemadrid, w czasie startu nagle zapalił się jeden z silników maszyny, po czym samolot stanął w płomieniach. Samolot po starcie spadł pomiędzy pasem startowym 36L i 36R. W tym obszarze znajduje się wiele drzew, dlatego też pożar jaki miał miejsce był trudniejszy do ugaszenia. Nad lotniskiem unosi się słup dymu. Na miejsce wypadku udały się karetki pogotowia i kilkanaście wozów straży pożarnej. Helikopter, które na początku rozwoziły rannych a teraz wodę do ugaszenia pożaru. Na lotnisku Barajas ogłoszono stan pogotowia. Po dłuższej przerwie wznowiono ruch na lotnisku, istnieją problemy z tranzytem w całej Hiszpanii. W związku z katastrofą wakacje przerwał m.in. premier Jose Luis Rodriguez Zapatero. Dla bliskich ofiar Spanair uruchomił specjalny numer telefonu: 00 34 800 400 200. Na Barajas wznowiono już ruch lotniczy. Zamknięto jedynie drogę do terminalu T4, gdzie doszło do tragedii. W 1977 roku nad Wyspami Kanaryjskimi wydarzyła się katastrofa lotnicza uznana za najtragiczniejszą w historii pod względem liczby ofiar (nie licząc zamachu na WTC). W zderzeniu dwóch Boeingów 747 z kompletem pasażerów zginęło 583 ludzi. W 1985 roku w katastrofie Boeinga 727 hiszpańskich linii Iberia koło Bilbao zginęło 148 ludzi.