Prawdopodobieństwo, że ofiar będzie więcej, jest wysokie - dodał rzecznik. Wcześniej afgańskie ministerstwo zdrowia podało, że w eksplozji samochodu-pułapki zginęły dwie osoby. Policja otoczyła część Kabulu, gdzie doszło do wybuchu szczelnym kordonem. Trwa śledztwo. Nie jest jasne, co było celem ataku. Nie są też znane okoliczności towarzyszące eksplozji - pisze w komentarzu agencja AFP. Przypomina zarazem, że do wybuchu doszło w dzielnicy zamieszkiwanej w większości przez szyitów. W ubiegłym roku doszło tam dwukrotnie do ataków na meczety, które miały tragiczne skutki. Do eksplozji doszło podczas ważnych świąt szyickich. W zamachu przeprowadzonym 11 października zginęło 14 osób, a 26 zostało rannych. W zamachu z dnia 26 listopada na meczet Bakir ul Olum, gdy wierni przygotowywali się do modłów, życie straciło 27 osób, a 35 osób odniosło rany. Na razie nikt nie przyznał się do poniedziałkowego zamachu. Możliwe, że przeprowadzili go sunnici ekstremiści - sugeruje AFP. Szyici stanowią 15 procent muzułmanów na świecie. Mieszkają oni głównie w Iraku, Iranie i Bahrajnie, są znaczącą mniejszością w Afganistanie, Pakistanie, Libanie i Arabii Saudyjskiej. Agencja Reutera wskazuje, że od stycznia br. w Afganistanie zginęło łącznie 1662 osoby. 20 proc. zabitych przypada na Kabul. Poniedziałkowy zamach nastąpił dwa tygodnie po ataku na meczet w Kabulu, za który odpowiedzialność wzięło Państwo Islamskie. Zginęło w nim 4 osoby - pisze Reuters.