Przypomnijmy, że w niedzielę w Astanie Ding Liren - jako pierwszy Chińczyk w historii - został szachowym mistrzem świata. Po "dogrywce" nieoczekiwanie pokonał Jana Niepomniaszczego, który drugi raz walczył o tytuł i drugi raz przegrał. CZYTAJ W INTERII: Nieśmiały Chińczyk zadziwił świat. Rosjanin był zdruzgotany Obaj szachiści nie szczędzili sobie pochwał na konferencji prasowej po ostatniej partii, jednak dzień później Jan Niepomniaszczij w rozmowie z "Guardianem" pozwolił sobie na kilka uwag, które poruszyły szachowe środowisko. Znikająca pigułka Rosjanin oznajmił, że w noc poprzedzającą niedzielny finał nie mógł zasnąć. "Mam specjalny lek nasenny. O 1 w nocy zorientowałem się, że zniknął. Pewnie za sprawą pani, która sprzątała pokój. To swego rodzaju loteria, bo miałem trzy albo cztery różne tabletki. A zniknęła akurat ta najważniejsza. Mam wielką nadzieję, że to zbieg okoliczności. W innym wypadku..." - Niepomniaszczij nie dokończył myśli. Nowy mistrz świata był nieprzygotowany? Odnosząc się do swojego rywala, Rosjanin nawiązał do faktu, że przez trzy tygodnie ich batalii wielokrotnie uzyskiwał przewagę. Sam Ding Liren otwarcie przyznawał po pierwszej partii, że nie radzi sobie ze stresem. Jednak Niepomniaszczij w cytowanym wywiadzie poszedł o krok dalej: "To dla mnie dość bolesne. (...) Nie spodziewałem się, że tak wcześnie i tak łatwo wyjdę na prowadzenie. Byłem również zaskoczony, widząc, jak nieprzygotowany był Ding, zarówno jeśli chodzi o grę, jak i mentalnie" - ocenił Rosjanin. "Mimo że nie miał żadnych realnych pomysłów ani głębokiego przygotowania, był w stanie ze mną walczyć. Muszę go bardzo mocno za to pochwalić. W niektórych partiach był już prawie na deskach, ale za sprawą precyzyjnej gry uratował kilka punktów" - dodał Niepomniaszczij. Taka ocena rywala, który dopiero co został mistrzem świata, wywołała mieszane reakcje w szachowym środowisku. Jedni zarzucają Rosjaninowi brak klasy i szacunku do Lirena, inni przekonują, że jego opinia nie jest całkowicie bezpodstawna.