- Wbrew zawartemu wcześniej porozumieniu (o zawieszeniu broni), Rosjanie rozmieszczają dodatkowe siły w Gori i umacniają miasto. W tym samym czasie uzbrojone siły rosyjskie powróciły do Poti - poinformował Nato Szikowani. Rzecznik gruzińskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Szota Utiaszwili oświadczył, że Rosjanie "przez całą noc mówili, iż opuszczą (miasto), ale zmienili zdanie. Siły gruzińskie zaniechały (kierowania się do Gori), żeby uniknąć starć z Rosjanami". Jak podała agencja Associated Press w czwartek w Gori było słychać co najmniej pięć wybuchów. Na razie trudno określić, czy eksplozje oznaczają wznowienie walk między gruzińskimi i rosyjskimi siłami. Więcej na ten temat w INTERIA.TV Gruziński niezależny portal internetowy Civil.Ge. podał, że rosyjskie siły pojawiły się w porcie Poti nad Morzem Czarnym i niszczą tamtejsze instalacje wojskowe. Według gruzińskich służb granicznych, rosyjskie siły zniszczyły również systemy radarowe. Sytuacja w Gori, najciężej doświadczonym wskutek rosyjskich bombardowań gruzińskim mieście, zmieniła się w czwartek diametralnie zaledwie w ciągu 4 godzin. Rosyjskie samochody pancerne, które rano zaczęły się z miasta wycofywać zawróciły po otrzymaniu nowego rozkazu z Moskwy. Gruzińscy uchodźcy, którzy w godzinach porannych zaczęli powoli ściągać do miasta, znowu z niego uciekają. Informacje, które uzyskał z wiarygodnych źródeł w samym Gori wysłannik PAP, mogą wskazywać na to, że rosyjskie dowództwo nie planuje szybkiego wycofania wojsk z tego miasta. W Gori nie ma gruzińskiej policji, nie pozostał tu nikt z przedstawicieli gruzińskich władz. W imieniu ludności Gori z rosyjskimi dowódcami o takich podstawowych sprawach, jak zapewnienie chleba dla nielicznych pozostałych w mieście mieszkańcach, rozmawia miejscowy arcybiskup prawosławnego Kościoła gruzińskiego Andrzej. W środę zanim rosyjskie oddziały zajęły Gori, uzbrojeni Osetyjczycy, plądrowali miasto. Wdarli się także do siedziby arcybiskupstwa i "zarekwirowali" oba należące do niego jeepy. Arcybiskupowi i pracownikom Kurii zabrali także telefony komórkowe. Podczas, gdy w centrum Gori panuje względny spokój, uzbrojeni Ostetyjczycy, nadal dopuszczają się rozbojów i zabójstw w okolicznych wsiach. Wojsko rosyjskie nie reaguje.