Lenur Kerymow podkreśla, że normalne życie na Krymie zostało wstrzymane, a mieszkańcy boją się wychodzić na ulice. - Wszyscy siedzą w domach i czekają co będzie dalej. Ale na ulicach jest bezpiecznie i nie doszło do żadnych tragicznych wydarzeń - powiedział.Kerymow podkreśla, że wprawdzie część Tatarów Krymskich wyznaje islam, ale nie są radykalni i nie należy się spodziewać ich zbrojnego oporu. Krymscy Tatarzy, którzy popierają ukraińskie zwierzchnictwo są pełni niepokoju o sytuację na Krymie. Liczą jednak, że sytuacja zostanie rozwiązana pokojowo. Kerymow zaznacza, że nie ma mowy o konflikcie takim jak w Czeczenii, bo Tatarów jest mniej i nie mieliby szans w starciu zbrojnym. Przyznaje, że najlepszym rozwiązaniem będzie adaptacja do bieżącej sytuacji i walka o swoje prawa metodami pokojowymi. Dodał, że nowe władze autonomii zapewniały Tatarów o utrzymaniu przyjaznych stosunków.Lenur Kerymow przypomina, że Tatarzy Krymscy po drugiej wojnie światowej zostali wysiedleni w głąb Związku Radzieckiego. Część z nich wróciła do ojczyzny dopiero 20-30 lat temu. Wtedy było wiele nieufności między Rosjanami a repatriantami, jednak okazało się, że Tatarzy nie stosowali przemocy, a odebrane im domy odkupili.Kerymow przypomina, że Ukraińcy po odzyskaniu niepodległości pozwolili Krymowi na dużą autonomię: większość szkół jest rosyjskich, działają rosyjskie teatry i media. Jednak według niego wiele złego uczynił prezydent Wiktor Janukowycz, który pozbawił władzy krymską elitę, a zastąpił ją swoimi ludźmi z Doniecka.Deputowani rosyjskiej Rady Federacji obarczyli winą za wydarzenia na Ukrainie państwa Unii Europejskiej i USA. W ich opinii należy natychmiast podjąć interwencję na Ukrainie, aby nie dopuścić do powtórki z Jugosławii i Bliskiego Wschodu.