Do samego Gori dziennikarzy nie wpuszczano. - Wjechać mogą tylko miejscowi - oświadczył żołnierz na punkcie kontrolnym pod rosyjską flagą powiewającą nad blokującym drogę transporterem bojowym. Do Gori nie pozwolono także wjechać szwedzkim dyplomatom. - Chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda miasto, jakie są zniszczenia, ale usłyszeliśmy twarde "nie" - powiedział jeden z nich. Miejscowi Gruzini nie są przekonani, że rosyjska armia szybko opuści kraj. - Może jednak w końcu wyjdą. Nasi żołnierze stoją już pod Igojeti. Pewnie szykują się do przejęcia kontroli nad okupowanym przez Rosjan terytorium - ma nadzieję Czumber, kierowca samochodu, z którym podróżował wysłannik agencji.