- Chyba wszystkie stolice są takie - pocieszają się prowincjusze. W Krasnojarsku na Syberii, 4 tys. kilometrów od Moskwy był korespondent RMF. - Moskwianie żyją lepiej niż my, zawsze tak było, i w czasach radzieckich i dzisiaj. Oni mają lepsze zaopatrzenie, wyższe pensje, lepsze warunki socjalne - wylicza Tatiana Aronowa, dziennikarka z Krasnojarska. W czasach komunizmu do Moskwy jeździły "kiełbasiane pociągi" - mieszkańcy prowincji, gdzie sklepy były zupełnie puste, w stolicy robili zakupy. Dzisiaj w Krasnojarsku są takie same supermarkety jak w Moskwie, ale niechęć pozostała. - Oni są niegościnni, nieotwarci, bardzo trudno się z nimi rozmawia, są jacyś egoistyczni - uważa Aronowa i dodaje: Ja mam tam krewnych, spotykaliśmy się raz i oni przyjęli mnie jak jakaś żebraczkę, to było strasznie przykre, chociaż absolutnie niczego od nich nie chciałam. A jak zapewniają Rosjanie, im dalej w głąb kraju, tym ludzie są lepsi...