W środę media obiegła informacja o belgijskich śledczych, którzy przeszukali biuro asystenta jednego z deputowanych do Parlamentu Europejskiego w sprawie rosyjskiej ingerencji. Europosłom rzekomo płacono za kolportowanie kremlowskiej propagandy - donosiły agencja Belga czy dziennik "De Tijd". Rosja a Parlament Europejski. Nowe informacje Rewizja miała związek z działalnością portalu Voice of Europe, który zamieszany jest w sprawę szerzenia rosyjskiego przekazu i finansowania procederu przez kraj Władimira Putina. Nowe ustalenia w sprawie przekazał także portal niemieckiego tygodnika "Der Spiegel". Jak czytamy, korespondent Timo Lehmann miał być w środę świadkiem akcji służb w biurze asystenta deputowanego. Z relacji dziennikarza wynika, że śledczy weszli do gabinetu "prawicowo-populistycznego holenderskiego europosła Marcela de Graaffa" z partii Forum na rzecz Demokracji. Przeszukane zostać miało natomiast biuro jego francuskiego asystenta Guillaume'a P. Akcja w Brukseli. Media o nazwiskach Portal ujawnił także, z kim w ostatnim czasie współpracował Guillaume P. Zanim zaczął działać dla de Graaffa, przez trzy lata kooperował z europosłem AfD (Alternatywa dla Niemiec) Maximilianem Krahem. Co ciekawe, w kwietniu niemiecka policja zatrzymała innego asystenta Kraha - Jiana Guo. Niemiecka prokuratura uważa, że to chiński szpieg. Mężczyzna został aresztowany. Przed współpracą z Krahem Guillaume P. został wyrzucony z delegacji prawicowej francuskiej partii Zjednoczenie Narodowe w związku ze skandalem - wynika z informacji niemieckiego portalu. "Oprócz przeszukania biura asystenta deputowanego sędzia nakazał również przeprowadzenie rewizji w domu asystenta w brukselskiej dzielnicy Schaerbeek. Belgijscy śledczy mają twierdzić, że wspomniany pracownik odegrał w procederze 'znaczącą rolę'" - podawała Associated Press. Źródła: "Der Spiegel", Interia ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!