To pierwszy taki przypadek groźby w historii zimowych igrzysk olimpijskich. Jest to również pierwszy przypadek, gdy kraj uczestniczący w olimpiadzie zagroził wycofaniem swej ekipy w trakcie igrzysk. - Przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Jacques Rogge będzie musiał wytłumaczyć się i zastosować konkretne środki. Jeśli nie, ekipa rosyjska wyjedzie - oświadczył na konferencji Paweł Rożkow, prezes Rosyjskiego Komitetu Sportu. Przewodniczący Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Leonid Tiagaczow, który wcześniej w wywiadzie telewizyjnym nazwał igrzyska w Salt Lake City "najbardziej brudnymi w historii", wypowiedział się jeszcze ostrzej. Szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Leonid Tiagaczow oskarżył sędziów w biegach narciarskich, łyżwiarstwie figurowym i hokeju na lodzie o brak obiektywizmu i zagroził bojkotem pozostałych konkurencji na olimpiadzie w Salt Lake City. Co więcej - zanim zagroził wycofaniem ekipy rosyjskiej z igrzysk, konsultował się z prezydentem Władimirem Putinem. Nie bez znaczenia jest też fakt, że u rosyjskiej zawodniczki Larysy Łazutiny, dwukrotnej srebrnej medalistki w Salt Lake City podejrzewa się stosowanie EPO. Informacja o tym gruchnęła tuż przed startem sztafety 4x5km. Szefowie rosyjskiej ekipy nie mieli kim zastąpić Łazutiny, bo do rywalizacji zgłosili tylko cztery zawodniczki. Dla Łazutiny start w sztafecie miał wyjątkowe znaczenie. Gdyby zdobyła medal, stałaby się rekordzistką wśród zawodniczek startujących we wszystkich zimowych olimpiadach. Byłby to bowiem jej dziesiąty krążek - do tej pory wywalczyła 5 złotych, 3 srebrne i 1 brązowy. Teraz 10 medalu nie zdobędzie, a stracić może dwa srebrne medale zdobyte do tej pory w Salt Lake City. W rywalizacji sztafet poza Rosjankami nie wystartowały także Ukrainki. U jednej z nich również wykryto zbyt wysoki poziom hematokrytu. Rosyjskie media ze straszliwym oburzeniem zareagowały na zamieszanie w Salt Lake City. Telewizja, radio i serwisy internetowe nadają wiadomości niemal wyłącznie poświęcone aferze na olimpiadzie. "Kolejna samowola sędziów", "Kolejny skandal sędziowski" - tak zaczynają się dziś dzienniki wszystkich stacji. Rzecz w tym, że - według Rosjan - sędziowie od samego początku z niechęcią traktowali rosyjskich olimpijczyków. Siergiej Jastrzębski, jeden z doradców prezydenta Władimira Putina, powiedział, że sędziowie w nieuczciwych sposób uniemożliwiają rosyjskim zawodnikom walkę o medalę. W Moskwie panuje opinia, że po 11 września Amerykanie leczą swoje kompleksy i za wszelką cenę muszą udowodnić, że ich kraj jest mocarstwem, także w sporcie. "Wszystko dla zwycięstwa nad Rosją" - to tytuł w gazecie "Wriemia Nowosti". Tekst mówi wprawdzie o turnieju hokejowym, ale utrzymany jest w tonacji zimnowojennej. Sprawą ma się zająć dziś nawet rosyjska Duma. Deputowani już wcześniej komentowali m.in. porażki rosyjskich łyżwiarzy figurowych. - Gdyby to była epoka Leonida Breżniewa (jego żona była miłośniczką łyżwiarstwa figurowego), to bombowce strategiczne i atomowe okręty podwodne już patrolowałyby wybrzeża Ameryki Północnej - powiedział dwa dni temu Alieksjiej Nitrofanow z partii Wladimira Żyrinowskiego.