- Zwróciliśmy uwagę na pojawienie się tej "kaczki dziennikarskiej" i jesteśmy zmuszeni rozczarować zamorskich autorów tej informacji i ich nielicznych apologetów w Rosji, którzy tworzą wspólny front, by demaskować ministerstwo obrony - oświadczył rzecznik resortu generał Igor Konaszenkow. Podkreślił, że lista oddziałów armii rosyjskiej, które jakoby ściągnięto do rejonu działań bojowych na Ukrainie, nie jest zgodna z prawdą. Rosja od początku odrzuca oskarżenia ze strony Kijowa i Zachodu, z których wynika, że Moskwa wspiera militarnie na wschodzie Ukrainy prorosyjskich separatystów. W poniedziałek ukraińskie władze poinformowały o zatrzymaniu na swym terytorium dziesięciu rosyjskich wojskowych, przy których znaleziono dokumenty i broń. Są to żołnierze z 331. pułku 98. Dywizji Wojsk Powietrznodesantowych Federacji Rosyjskiej. W czwartek ambasador Stanów Zjednoczonych na Ukrainie Geoffrey Pyatt napisał na Twitterze, że Rosja "bezpośrednio zaangażowała się w działania wojskowe na Ukrainie" i skierowała do tego kraju nie tylko swoje wojska, ale i dużą ilość sprzętu: nowoczesne systemy obrony powietrznej, czołgi i artylerię. NATO sądzi, że na Ukrainie działa obecnie ponad 1000 rosyjskich żołnierzy. Dwoje przedstawicieli Rady ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie Rosji, Ełła Polakowa i Siergiej Kriwienko, poinformowało w czwartek, że ponad 100 rosyjskich żołnierzy zginęło, a 300 zostało rannych 13 sierpnia na wschodzie Ukrainy. Aktywiści powołują się na świadków i rodziny poległych.