Do zamachów doszło w centrum miasta, około 50 metrów od siedziby lokalnego parlamentu, podczas uroczystości zakończenia ramadanu. Zamachowiec-samobójca wysadził się w powietrze w momencie, gdy patrol milicji chciał go skontrolować. Krótko po tej eksplozji, w tym samym miejscu, eksplodował kolejny ładunek, prawdopodobnie zdetonowany przez drugiego zamachowca. Wśród zabitych jest siedmiu milicjantów i jeden pracownik służb medycznych. Kilkanaście osób zostało rannych, w większości ciężko. - Bandyci pokazali swoje prawdziwe oblicze - stwierdził Ramzan Kadyrow, lojalny wobec Moskwy prezydent Czeczenii, autonomicznej republiki na Północnym Kaukazie, wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej. Na razie nikt nie przyznał się do tych ataków. Czeczeńskie i rosyjskie służby bezpieczeństwa są przekonane, że stoją za nimi islamscy separatyści.