Przeszukiwanie wraku to dość skomplikowana operacja. Potężna eksplozja na dziobie okrętu, która spowodowała katastrofę wyrwała z uchwytów wewnątrz "Kurska" różnego rodzaju urządzenia. Korytarze są pełne połamanych części - wyposażenia okrętu, kawałków ścianek działowych. Na dodatek zalane są wodą zmieszaną z olejem. Praca w takich warunkach jest bardzo trudna. Wyciąganie zwłok, zwłaszcza z niższych pokładów, jest niezwykle skomplikowane. Mimo to ekipy prokuratorskie bardzo się spieszą. Słona morska woda zakonserwowała ciała, jednak po wyciągnięciu okrętu na powierzchnię zaczęły się one szybko rozkładać. Znacznie wolniej pracują specjaliści, którzy muszą wyciągnąć ze specjalnych stanowisk startowych 22 rakiety samosterujące "Granit". Istnieje obawa, że mogły zostać uszkodzone podczas katastrofy. Na razie wypompowuje się z nich paliwo. Najmniejsze obawy budzą dwa reaktory atomowe. Badania dowodzą, że nie stanowią one zagrożenia.