Rosja nie będzie mogła przedłużyć moratorium na naloty na Aleppo na północnym zachodzie Syrii, jeśli rebelianci, którzy kontrolują wschodnie dzielnice miasta, będą kontynuowali ataki na siły reżimu - powiedział we wtorek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. "W tej chwili trwa przerwa, jest umożliwione opuszczenie wschodniego Aleppo przez ludność cywilną, są spełnione warunki dostarczania pomocy humanitarnej" - powiedział Pieskow dziennikarzom. "Ale to wszystko będzie niemożliwe, jeśli terroryści będą kontynuowali ogień na dzielnice zachodnie i drogi pomocy humanitarnej, jeśli będą atakować i dalej chować się za ludzkimi tarczami. To nie pozwoli na kontynuowanie przerwy humanitarnej" - dodał Pieskow. Strzelają do "dziesiątek cywilów" Z kolei minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oskarżył we wtorek rebeliantów, że każdego dnia strzelają do "dziesiątek cywilów", którzy próbują skorzystać z ustanowionych przez Rosjan korytarzy humanitarnych, by opuścić wschodnie dzielnice Aleppo. Zdaniem Szojgu, przez takie działania rebeliantów oddala się perspektywa politycznego rozwiązania konfliktu w Syrii. 18 października Rosja wstrzymała bombardowania wschodniego Aleppo w ramach ogłoszonej przez siebie "przerwy humanitarnej", która miała pozwolić na ewakuację cywilów i rannych oraz wycofanie się bojowników. Jednak praktycznie nikt nie korzysta z ośmiu utworzonych korytarzy humanitarnych. W piątek syryjscy rebelianci rozpoczęli ofensywę, której celem jest przełamanie oblężenia pozostających pod ich kontrolą dzielnic Aleppo. W ataku biorą udział również ugrupowania dżihadystów, jak Fatah al-Szam (czyli Front na rzecz Podboju Lewantu, dawny Front al-Nusra, który oderwał się od Al-Kaidy) oraz Islamska Partia Turkmenów.