Rzecznik Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) w Kijowie powiedział agencji Associated Press, że mimo ogólnego porozumienia między wszystkimi stronami w sprawie misji humanitarnej, Czerwony Krzyż "nie ma informacji o zawartości" ciężarówek, ani nie wie, dokąd się one kierują. Rzecznik dodał wszelako, że "na obecnym etapie wygląda to na inicjatywę Rosji". W Kijowie źródło rządowe, cytowane przez agencję Reutera, powiedziało, że nie ma porozumienia w sprawie przekroczenia przez rosyjskie pojazdy ukraińskiej granicy. - Ze strony Ukrainy nie ma porozumienia w sprawie wjazdu rosyjskich pojazdów na terytorium ukraińskie. Czerwony Krzyż szuka firm transportowych, które zajmą się dostarczeniem ładunków na wschód, także z USA i UE - powiedziało źródło. Wcześniej prezydent Ukrainy Petro Poroszenko poinformował, że jest szeroka zgoda co do tego, że Czerwony Krzyż zajmie się kwestiami organizacyjnymi i logistycznymi dotyczącymi międzynarodowej misji. Szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius ocenił, że konwój może być "przykrywką" do ustanowienia stałej rosyjskiej obecności na Ukrainie. - Musimy być bardzo ostrożni, bo to może być przykrywką dla zainstalowania się przez Rosjan obok Ługańska i Doniecka i do postawienia nas przed faktem dokonanym - powiedział Fabius w radiu France Info. Agencja ITAR-TASS poinformowała, że w skład kolumny wchodzi 280 białych ciężarówek z czerwonym krzyżem, które wiozą 2 tysiące ton ładunku: żywność, środki higieny, lekarstwa, śpiwory i agregaty prądotwórcze różnej mocy. Pojazdy muszą pokonać ok. 1 tys. km, by dotrzeć do Ługańska i Doniecka. Rosyjska telewizja podaje, że konwój jest części misji humanitarnej, która działa pod auspicjami MKCK. "Wszystko zostało ustalone z Ukrainą" - cytuje rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa radio Biznes FM. Korespondent telewizji Rossija 24 powiedział, że konwój powinien dotrzeć do granicy z Ukrainą za dwa-trzy dni. Tam, zdaniem korespondenta, spotka się z przedstawicielami MKCK. W poniedziałek rosyjski prezydent Władimir Putin w rozmowie telefonicznej z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Barroso powiedział, że Rosja w porozumieniu z MKCK wysyła na południowo-wschodnią Ukrainę konwój z pomocą humanitarną. W związku z walkami najpewniej tysiące ludzi są tam pozbawione dostępu do wody, prądu i opieki medycznej. MSZ w Kijowie poinformował Rosję, że jeśli chce ona wysłać konwój humanitarny na wschodnią Ukrainę, gdzie trwają starcia z separatystami, może to uczynić wyłącznie "kanałami ONZ i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża" oraz bez eskorty wojskowej. MKCK domagał się od Rosji informacji o proponowanej pomocy - takich jak wielkość i rodzaj towarów, a także wymagania co do ich transportu i przechowywania. W poniedziałkowym oświadczeniu organizacja podała, że przedłożyła obu stronom dokument w tej sprawie i potrzebuje zgody wszystkich zainteresowanych stron, a także gwarancji bezpieczeństwa, ponieważ operacje humanitarne przeprowadza bez wojskowej eskorty. - Należy wyjaśnić praktyczne szczegóły tej operacji zanim będzie mogła ona ruszyć - powiedział w poniedziałek szef operacji MKCK w Europie i Azji Środkowej Laurent Corbaz. W poniedziałek rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko oświadczył, że Rosja nadal gromadzi swe wojska na granicy z Ukrainą, a liczba znajdujących się tam żołnierzy sięgnęła 45 tys. Według sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena istnieje "wysokie prawdopodobieństwo" interwencji Rosji na wschodzie Ukrainie, gdzie zacieśnia się pierścień wokół prorosyjskich separatystów. Zachód jest zdania, że Putin może teraz wysłać swoje siły na wschód, by uniknąć porażki rebeliantów. Prezydent USA Barack Obama podkreślił, że jakakolwiek interwencja Rosji na Ukrainie byłaby "nie do przyjęcia" i naruszałaby prawo międzynarodowe. Także szef KE Barroso ostrzegł Moskwę przed "podejmowaniem jednostronnych działań zbrojnych na Ukrainie pod jakimkolwiek pretekstem, także pod pretekstem misji humanitarnej".