Minister obrony Federacji Rosyjskiej Anatolij Sierdiukow zapowiedział poprzedniego dnia, że Moskwa rozpocznie wycofywanie swych wojsk z Gruzji o godz. 6.00 rano i doprowadzi tę operację do końca również tego dnia. Przypominając, że w strefie bezpieczeństwa na terytorium Gruzji, wzdłuż jej granicy z Osetią Południowej, utworzonych zostało 18 posterunków kontrolnych, w których pozostaną żołnierze sił pokojowych Rosji, Nogowicyn przekazał, że taka sama liczba rosyjskich posterunków powstała w podobnej strefie wzdłuż granicy Gruzji z Abchazją. Moskwa utrzymuje, że istnienie takich stref buforowych przewidują porozumienia o zakończeniu walk w obu zbuntowanych republikach z lat 1992-94. - Wszystkie strefy buforowe są zgodne z prawem i powstały w ramach obowiązujących uzgodnień - oświadczył generał. Według niego w strefie odpowiedzialności sił pokojowych Rosji w rejonie konfliktu gruzińsko-abchaskiego znajduje się również lotnisko w Senaki, gdzie - jak zaznaczył - znajdowała się gruzińska baza. Przez Senaki prowadzi strategiczna droga do Poti, najważniejszego portu Gruzji. Nogowicyn podał, że szerokość stref wynosi od 6 do 18 km. W rejonie Abchazji stacjonować będzie 2142 żołnierzy sił pokojowych Rosji, a Osetii Południowej - 452. Generał oświadczył, że w razie konieczności Moskwa zastrzega sobie prawo do zwiększenia obu kontyngentów. "Ponieważ posterunki kontrolne utworzono przy głównych drogach i miejscowościach, mają charakter stacjonarny: stworzono w nich wszystkie niezbędne warunki bytowe i techniczne" - poinformował. Po wydarzeniach w Osetii Południowej władze Gruzji nie uznają wojsk rosyjskich na swoim terytorium za rozjemcze, lecz okupacyjne. Zdaniem generała, prezydent USA George W. Bush, domagając się wciąż od Rosji wycofania jej wojsk z Gruzji, jest niedoinformowany o działaniach strony rosyjskiej. - Prezydent USA jest obecnie na urlopie i najwyraźniej jest informowany z opóźnieniem - powiedział Nogowicyn. Generał ostrzegł też, że armia gruzińska odbudowuje swoją zdolność bojową i przygotowuje się do akcji zbrojnych w strefach obu konfliktów. W jego ocenie sytuacja w obu regionach jest daleka od stabilnej. Nogowicyn oświadczył, że Flota Czarnomorska w pełni kontroluje Morze Czarne i nie prognozuje zagrożeń z zewnątrz. Poinformował także, iż na wody Morza Czarnego wpłynęły już okręty wojenne z Niemiec i Hiszpanii. Rosyjskie media podają, że przez tureckie cieśniny prowadzące na Morze Czarne płyną też okręty z USA i Polski. Zastępca szefa sztabu generalnego Rosji uznał za "wątpliwe" korzyści wynikające z obecności okrętów NATO na Morzu Czarnym. - Teraz, gdy konflikt w Osetii Południowej został wyczerpany, na Morzu Czarnym obecne są okręty NATO. W jakim celu? Zdaniem strony rosyjskiej, korzyści z tego są wątpliwe - oświadczył Nogowicyn. Powiedział też, że wstrzymanie przez Rosję współpracy z Sojuszem było krokiem wymuszonym. - Jest to wymuszona odpowiedź strony rosyjskiej. Nie my to wszystko inicjowaliśmy - zaznaczył.