Reklama

Rosja: Wybory sfałszowane jeszcze przed głosowaniem

W niedzielę w Rosji odbędą się wybory regionalne. Zdaniem ekspertów tym razem nie dojdzie do masowych fałszerstw w trakcie samego głosowania, bo Kreml już wcześniej powstrzymał kandydatów opozycji przed startem lub zablokował dostęp do mediów tym, którzy zdecydowali się ubiegać o mandat - informuje agencja AFP.

W 42 regionach zostaną wybrani gubernatorowie i przedstawiciele do regionalnych parlamentów.

- Nie można powiedzieć, że w ogóle nie dojdzie do fałszowania głosów, ale nie będzie ono wszechobecne, bo głosowanie zostało już sfałszowane - twierdzi Andrei Buzin ze stowarzyszenia Gołos, zajmującego się monitorowaniem wyborów. 

Do czwartku, do organizacji wpłynęło już ponad 700 zawiadomień o oszustwach wyborczych lub podejrzanych przypadkach. To pierwszy przypadek, kiedy fałszerstwa na taką skalę mają miejsce jeszcze przed wyborami. 

- Opozycja proeuropejska ma zostać zastąpiona opozycją drugiej kategorii, którą można łatwiej kontrolować - twierdzi Andrei Nechayev, były minister gospodarki, którego Inicjatywa Obywatelska nie zdołała zarejestrować jednego kandydata.

- Władze regionalne czują się zagrożone w każdych wyborach. Także tym razem, rozpoznając sytuację społeczną, zdecydowały się na zminimalizowanie ryzyka. Stąd takie ruchy - ocenia Dmitrij Oreshkin, politolog z moskiewskiego think-tanku Merkator. - Wolą kontrolować sterowalną opozycję - komunistów, Partię Liberalno-Demokratyczną (nacjonalistów), a nie tę liberalną - dodaje ekspert.

Po sfałszowanych wyborach w 2011 i masowych protestach, które w związku z tym miały miejsce, Kreml rozesłał oficjalną informację z nawoływaniem do zaprzestania stosowania rażących fałszerstw, ale lokalne władze i tak mają przyzwolenie na uciekanie się do takich metod - relacjonuje Buzin. 

Jedynym miejscem, gdzie antyputinowska koalicja Parnas, pod przywództwem Aleksieja Nawalnego i byłego premiera Michaiła Kasjanowa, została dopuszczona do startu w wyborach to region Kostroma, wiejski zaścianek jakieś 350 kilometrów od Moskwy.

Wystawili tam dwóch kandydatów, podczas gdy 11 innych liberalnych kandydatów opozycji startuje w innych regionach jako niezależni.

Nawalny nie kandyduje (został dwukrotnie skazany).

W czasie kampanii wyborczej kandydat Parnasu z Kostromy, Ilya Yashin został na krótko zatrzymany, a jednego z wolontariuszy pobito. Z kolei w zeszłym tygodniu, jeden z kanałów informacyjnych oskarżył Nawalnego o wzięcie udziału w tajnym spotkaniu z wysokim urzędnikiem z USA, czemu Nawalny zaprzeczył.

- Parnas to jedyna partia, która jest zdolna i gotowa stanąć do wyzwania z mafijną władzą - powiedział w czasie debaty Nawalny. - Najważniejszą rzeczą, jaką może zrobić odpowiedzialny wyborca, to przyjść i zagłosować przeciwko Jednej Rosji - dodał.

- Zgoda na pozostanie koalicji Nawalnego w Kostromie to część gry Kremla, to eksperyment pozostający pod całkowitą kontrolą Moskwy - powiedział Dmitrij Oreshkin.

Z przeprowadzonego w poniedziałek przez instytut badawczy VTsIOM sondażu, wynika, że 44 proc. wyborców w Kostromie chce zagłosować na Jedną Rosję, a jeden procent odda głos na Parnas. 

Opozycja już wzywa do wyjścia na ulice po wyborach - informuje AFP.

Reklama

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | wybory samorządowe | Aleksiej Nawalny

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy