Ponadto MSZ Rosji od 1 sierpnia br. wstrzymuje wykorzystywanie przez ambasadę USA pomieszczeń magazynowych w Moskwie i ośrodka wypoczynkowego na przedmieściach stolicy. To odpowiedź Kremla na przygotowywane przez Waszyngton zaostrzenie sankcji wobec Federacji Rosyjskiej. Wczoraj prezydent Rosji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a>, który składa wizytę w Finlandii, oświadczył, że Rosja z czasem odpowie na amerykańskie sankcje gospodarcze. - Nie można bez końca znosić chamstwa w stosunku do mojego kraju - oświadczył Władimir Putin. Jednocześnie oskarżył Waszyngton o wykorzystywanie swej pozycji geopolitycznej do prowadzenia nieuczciwej konkurencji na światowych rynkach. "Personel placówek dyplomatycznych USA w Rosji liczy ok. 1,1 tys. osób; większość z nich, w tym 300 obywateli amerykańskich, pracuje w Ambasadzie USA w Moskwie" - poinformował Reuters za anonimowym przedstawicielem tego przedstawicielstwa. Źródło to sprecyzowało, że wśród 1,1 tys. pracowników amerykańskiej ambasady i konsulatów są zarówno obywatele amerykańscy, jak i rosyjscy. Przypomnijmy, że w w grudniu 2016 r. administracja Baracka Obamy wydaliła 35 rosyjskich dyplomatów i odebrała rosyjskiej ambasadzie funkcjonującej przy ONZ ośrodek rekreacyjny. FBI informowało wtedy, że ma to związek z prowadzeniem przez Rosjan działalności niezgodnej z ich statusem przebywania w USA. Moskwa nie odpowiedziała wówczas retorsjami, licząc na porozumienie z nowym prezydentem Donaldem Trumpem. Obecnie, jak twierdzą rosyjscy komentatorzy, Kreml wykorzysta wszystkie możliwości, aby odpowiedzieć Stanom Zjednoczonym na nowe sankcje.