Przebywający na miejscu zastępca prokuratora generalnego Rosji Władimir Kolesnikow poinformował, że śmierć poniosło 12 cywilów, 12 funkcjonariuszy organów spraw wewnętrznych i 59 bojowników. Ministerstwo Zdrowia Rosji podało wieczorem, że do szpitali w Nalczyku w ciągu dnia trafiło 116 rannych, tylko dorośli. Według Kolesnikowa, w ataku uczestniczyło 80-100 rebeliantów, podzielonych na grupy. Wcześniej miejscowa delegatura Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) podawała, że Nalczyk zaatakowało ok. 300 bojowników. Zdaniem Kolesnikowa, powołującego się na zeznania 12 schwytanych rebeliantów, atak zorganizowali przywódcy miejscowych ekstremistów islamskich Anzor Astiemirow i Iless Gorczchanow, a jego celem było zdestabilizowanie sytuacji w Kabardo-Bałkarii. Z kolei Wiktor Iljuchin, wiceprzewodniczący komisji ds. bezpieczeństwa Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu, oznajmił, że za atakiem stoi radykalny czeczeński dowódca polowy Szamil Basajew, który niedawno przebywał w Nalczyku. Do przeprowadzenia ataku na swojej stronie internetowej przyznali się czeczeńscy powstańcy - członkowie "Sił Kaukaskiego Frontu - jednostki sił zbrojnych Czeczeńskiej Republiki Iczkeria". W operacji - według nich - uczestniczyły też "oddziały islamskiej brygady "Jarmuk" z Kabardo-Bałkarii". Pierwszy wiceminister spraw wewnętrznych Rosji Aleksandr Czekalin oświadczył, że celem ataku było odciągnięcie sił federalnych od miejscowości Biełaja Rieczka, ok. 4 km od Nalczyku, gdzie poprzedniego dnia otoczyły one 10-osobowy oddział rebeliantów, dowodzony przez jednego z "najważniejszych liderów bandyckiego podziemia". Zgodnie z inną wersją, powodem operacji było zatrzymanie przez miejscową milicję grupy islamskich ekstremistów, których napastnicy chcieli uwolnić. Bojownicy uzbrojeni w broń automatyczną i granatniki zaatakowali m.in. siedzibę republikańskiego MSW, delegaturę FSB, komendanturę wojskową, komisariat milicji drogowej, koszary wojsk granicznych, dzielnicowe urzędy spraw wewnętrznych, kolonię karną i lotnisko. Reporterowi RMF Krzysztofowi Zasadzie udało się dodzwonić do pani Iriny, Rosjanki mieszkającej w centrum miasta. Pod jej oknami rozegrała się rano regularna bitwa. Posłuchaj: Siły rządowe odparły atak, a bojownicy rozproszyli się po 300- tysięcznym Nalczyku. Do wieczora w kilku rejonach miasta słychać było strzały. Rosyjskie media podawały, że niektórzy z rebeliantów próbowali zdobyć samochody, by wydostać się z miasta. Cześć skierowała się w stronę pobliskiego masywu leśnego. Co najmniej siedmiu napastników okopało się w jednym z dzielnicowych urzędów spraw wewnętrznych, a dwaj - w jednym ze sklepów w centrum miasta. Do Nalczyka przerzucono dodatkowe siły MSW i armii. Miasto zostało otoczone przez wojska federalne. Ościenne regiony: Karaczajo-Czerkiesja, Północna Osetia, Inguszetia, Czeczenia i Kraj Stawropolski zamknęły granice administracyjne z Kabardo- Bałkarią. Prezydent Rosji Władimir Putin polecił stworzenie wokół Nalczyku szczelnego pierścienia, aby z miasta nie wymknął się żaden z rebeliantów. - Prezydent dał instrukcje, że żaden z napastników nie może opuścić miasta, a ci, którzy są uzbrojeni i stawiają opór, muszą być unicestwieni - poinformował Czekalin. Czwartkowy atak na Nalczyk do największa operacja rebeliantów na terenie Kabardo-Bałkarii. Operacja ta do złudzenia przypomina atak kaukaskich bojowników na Nazrań, największe miasto Inguszetii, w czerwcu 2004 roku. Zginęło wtedy około 100 osób. Odpowiedzialność za tamtą operację wziął na siebie Szamil Basajew.