Świadkowie mówią, że porywacze wjechali do Inguszetii z sąsiedniej Czeczenii. Milicja poinformowała, że napastnicy zaatakowali posterunek na granicy czeczeńsko-inguskiej w czwartek późnym wieczorem podając się za milicjantów. Rozbroili strażników i wzięli co najmniej jednego inguskiego funkcjonariuszy jako zakładnika. Następnie pojechali do odległej o półtora kilometra wioski Ordżonikidzewskaja, gdzie z salonu gier uprowadzili pozostałe osoby. Prokremlowskie władze Czeczenii twierdzą, że nie miały nic wspólnego z atakiem. - Na tym etapie śledztwa nie można podać dokładnej liczby porwanych. Uważamy, że jest ich od 10 do 15 - powiedział przedstawiciel milicji. - Jest pewne, że wśród porwanych jest kilku milicjantów i że ich życie jest zagrożone - dodał. Część świadków twierdzi, że porywacze wraz z zakładnikami odjechali kilkoma samochodami do Czeczenii, ale są tacy, którzy twierdzą, że przedostali się w głąb Inguszetii. Grupy islamskich rebeliantów walczących z Rosją na Północnym Kaukazie często wybierają na cele ataków kasyna i sklepy sprzedające alkohol twierdząc, że są one sprzeczne z zasadami islamu.