Poinformowała o tym Tatjana Anodina, przewodnicząca Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) w Moskwie, który bada przyczyny katastrofy. Na pokładzie Jaka-42 znajdowało się 45 osób: ośmiu członków załogi i 37 pasażerów. Pasażerami byli hokeiści, trenerzy, lekarze i pracownicy techniczni Lokomotiwu Jarosław, jednego z najlepszych klubów hokejowych Rosji. Drużyna leciała do Mińska na mecz Kontynentalnej Ligi Hokojowej (KHL) z tamtejszym Dynamem. "Ze wstępnej analizy wynika, że masa startowa samolotu była w granicach dopuszczalnej. Dokonana przez załogę przed startem kontrola wszystkich kanałów sterowania wykazała, iż wszystko funkcjonowało w normalnym reżimie. Silniki pracowały do momentu zderzenia z ziemią. Stabilizator i klapy ustawione były w położeniu do startu" - podała Anodina podczas zwołanej przez premiera Władimira Putina narady poświęconej problemom bezpieczeństwa w lotnictwie. "Jednorazowych komend, które świadczyłyby o usterkach w samolocie, na nagraniu rejestratora pokładowego jak dotąd nie stwierdzono" - dodała Anodina. Do katastrofy doszło o godz. 16.05 czasu moskiewskiego (14.05 czasu polskiego). Jak-42 spadł wkrótce po starcie z lotniska Tunoszna, około 2 km od Jarosławia. Samolot nie zdołał nabrać wysokości, zawadził o antenę lotniskowej radiolatarni, rozpadł się na kilka części i runął na ziemię. Część kadłuba wpadła do Wołgi. Za przyczynę katastrofy wstępnie uznano niesprawność techniczną Jaka-42 i "czynnik ludzki", tj. błąd załogi lub niedociągnięcia ze strony służb naziemnych. Według wiceministra transportu Rosji Walerija Okułowa, wypadek mógł być skutkiem niedostatecznej prędkości maszyny podczas rozbiegu na pasie startowym. Niektórzy eksperci nie wykluczali, że wypadek mogła spowodować niewłaściwa jakość paliwa lotniczego. Jednak Federalna Agencja Transportu Lotniczego (Rosawiacja) poinformowała w niedzielę, iż analiza pobranego z rozbitej maszyny paliwa wykazała, że spełniało ono wszystkie normy. W poniedziałek rano w szpitalu w Moskwie zmarł Aleksandr Galimow, zawodnik reprezentacji Rosji w hokeju na lodzie ciężko ranny w środowej katastrofie. Liczba jej ofiar wzrosła tym samym do 44. 26-letni Galimow miał poparzone 90 proc. powierzchni ciała, w tym górne drogi oddechowe. Po katastrofie hokeista o własnych siłach zdołał wydostać się z płonącego wraku. W czwartek został przetransportowany do Instytutu Chirurgii im. Aleksandra Wiszniewskiego w Moskwie, elitarnej kliniki specjalizującej się w leczeniu oparzeń, gdzie lekarze przez pięć dni walczyli o jego życie. Moskiewscy lekarze wciąż walczą o życie drugiego z ocalałych z katastrofy - inżyniera pokładowego Aleksandra Sizowa. Ma on poparzone 15 proc. powierzchni ciała. Doznał wielu złamań, ma pękniętą podstawę czaszki. Jego stan lekarze określają jako ciężki, ale stabilny. W poniedziałek został on przeniesiony z reanimacji na zwykły oddział.