Według nich, w maszynie nastąpiła awaria instalacji elektrycznej. Urządzenia radionawigacyjne przestały działać i załoga nie była w stanie określić aktualnej pozycji samolotu ani doprowadzić go do jednego z czterech pobliskich portów lotniczych - Peczory, Uchty, Workuty lub Uzinska. Ponieważ w zbiornikach znajdował się już tylko półgodzinny zapas paliwa, pilot skierował się na pierwsze lądowisko, jakie dostrzeżono po zejściu poniżej pułapu chmur. Lądowanie odbyło się za trzecim podejściem. Maszyna wyjechała 200 metrów poza lądowisko, ryjąc głębokie koleiny w ziemi. Nikt spośród 9 członków załogi i 72 pasażerów nie odniósł jakichkolwiek obrażeń. Samolot osiadł na dawnym lotniskowym pasie startowym, przeznaczonym obecnie dla śmigłowców i na znacznej części porośniętym młodymi drzewami. Przyczyniły się one do złagodzenia skutków przymusowego lądowania.