Dziennik "Kommiersant" przytacza opinię amerykanisty z Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego (MGU) Jurija Roguliewa, według którego "relacje między Rosją i USA osiągnęły dno i zepsuć je jeszcze bardziej - nawet przy hipotetycznej chęci - będzie trudno".Zdaniem naukowca nie należy oczekiwać żadnych ostrych zwrotów w stosunkach między Waszyngtonem i Moskwą. "Między Republikanami i Demokratami występują tylko stylistyczne różnice w podejściu do Rosji" - wyjaśnił. Z kolei cytowany przez dziennik "Wiedomosti" politolog Siergiej Karaganow z moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii ocenił, że "nie należy oczekiwać poprawy w relacjach rosyjsko-amerykańskich". "Amerykańskie elity chcą odzyskać pozycje utracone w ostatnich 10 latach" - oświadczył Karaganow. Politolog zauważył również, że "Republikanie stracili znaczną część umiarkowanych kongresmenów i teraz będą twardsi". "Obama będzie musiał iść na ustępstwa" Inny politolog, Aleksiej Makarkin, którego przytacza wielkonakładowy "Moskowskij Komsomolec", oznajmił, że "zwycięstwo Republikanów będzie oznaczać wzmocnienie presji Kongresu na Biały Dom w celu zaostrzenia stanowiska wobec Rosji w sprawie Ukrainy". "Dotychczas naciskała jedna izba. Teraz będą naciskały dwie" - wskazał. Makarkin oświadczył, że "kluczowe stanowiska w Senacie otrzymają Republikanie, którzy będą lobbować za udzieleniem Ukrainie pomocy wojskowej". "Nie wykluczam, że prezydent Barack Obama będzie musiał pójść na pewne ustępstwa" - powiedział, dodając, że "niczego dobrego Rosja spodziewać się nie powinna".