Zanim został obezwładniony przez siły specjalne policji, zabił nauczyciela i policjanta, a także ranił innego policjanta. Stan rannego lekarze określają jako bardzo ciężki. Napastnikiem był uczeń 10. klasy w tej szkole, 17-letni Siergiej G.Putin odniósł się do zdarzenia w moskiewskiej szkole na posiedzeniu prezydenckiej Rady ds. kultury i sztuki. W jego ocenie, "w Rosji nie poświęca się należytej uwagi kształtowaniu u dorastającego pokolenia dobrego smaku artystycznego, praktycznie nie buduje się nowych teatrów dla młodych widzów". - Trzeba wychowywać nowe pokolenie widzów z dobrym smakiem artystycznym, potrafiących ocenić teatralną, dramatyczną i muzyczną sztukę. Jeśli u nas robiono by to w należyty sposób, to niewykluczone, że udałoby się uniknąć takiej tragedii, jak ta w Moskwie - powiedział prezydent Rosji. Do zdarzenia doszło około godz. 12 (9 czasu polskiego) w szkole nr 263 w dzielnicy Otradnoje, w północno-wschodniej części Moskwy. Sprawca sterroryzował strzelbą ochroniarza, a następnie udał się do pracowni biologicznej, gdzie wziął jako zakładników uczniów 10. klasy i nauczyciela. Nie wysunął żadnych żądań. Napastnik ostrzelał policjantów, wezwanych przez ochronę szkoły. Jeden policjant zginął, a drugi został ranny. Sprawca zaczął strzelać do nich, gdy otworzyli drzwi do pracowni. Po około 30 minutach napastnik zwolnił uczniów, na oczach których zabił nauczyciela dwoma strzałami - w brzuch i w głowę. Wkrótce potem został obezwładniony i zatrzymany przez specnaz policji. Policja nie wyklucza, że motywem jego działań była chęć zemsty. Sprawca był uzbrojony w dwie strzelby. Oddał z nich łącznie 11 strzałów. W negocjacjach z napastnikiem uczestniczył jego ojciec. Według nauczycieli sprawca był jednym z najlepszych uczniów - miał szansę na ukończenie szkoły ze złotym medalem. Na wieść o incydencie w szkole na miejsce natychmiast wyjechali szef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksandr Bastrykin i minister spraw wewnętrznych Władimir Kołokolcew. Siergiejowi G. grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności w kolonii wychowawczej. Z Moskwy Jerzy Malczyk