Miedwiediew poinformował o tym, podejmując na Kremlu prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, który w imieniu Unii Europejskiej podjął się mediacji w konflikcie między Rosją i Gruzją. - Możemy omawiać kwestię ostatecznego rozwiązania, jeśli zostaną spełnione dwa warunki. Po pierwsze, wojska gruzińskie powinny wrócić na wyjściowe pozycje i poddać się częściowej demilitaryzacji. Po drugie, musimy podpisać wiążące porozumienie o niestosowaniu siły - oświadczył rosyjski prezydent. Miedwiediew potwierdził, że podjął decyzję o zakończeniu operacji wojskowej w Osetii Południowej, gdyż - jak zaznaczył - jej cele zostały osiągnięte. Sarkozy powitał tę decyzję z zadowoleniem. Powiedział, że jak najprędzej należy teraz sporządzić plan wycofania się stron na pozycje sprzed kryzysu. Francuski prezydent podkreślił, że przyjechał do Moskwy jako przedstawiciel Europy, która uważa, iż Rosja jest wielkim mocarstwem i która rozumie, że ostatnie dziesięciolecia były dla niej niełatwe. - Rosja powinna wykorzystać swój potencjał dla pokoju. Właśnie dlatego przyjechałem do Moskwy. Chcemy, żeby Rosja uwierzyła, że to, czego pragnie Francja, Unia Europejska - to pokój - oświadczył Sarkozy. - Problem można rozwiązywać na dwa sposoby: albo patrzeć do tyłu i rozwiązania nie znaleźć, albo - do przodu i rozwiązania szukać - dodał prezydent Francji. Sarkozy poinformował przy tym, że suwerenność Gruzji i jej integralność terytorialna musi być zachowana.