Lider prokremlowskiej Demokratycznej Partii Rosji (DPR) Andriej Bogdanow przed kamerami państwowej telewizji Rossija (d. RTR) oświadczył, że inny z kandydatów - przywódca nacjonalistów Władimir Żyrinowski groził, że się z nim rozprawi. - Wzywam struktury siłowe do położenia kresu temu politycznemu ekstremizowi w organach władzy, w tym w Dumie Państwowej - zaapelował szef DPR. Oświadczył, że odmawia dalszych rozmów z "politycznymi terrorystami". - Jeśli nie daj Boże coś się stanie z moimi bliskimi i przyjaciółmi, to zastrzelę jak wściekłe psy - ostrzegł Bogdanow i opuścił studio. W ubiegłym tygodniu Żyrinowski, lider nacjonalistycznej Liberalno- Demokratycznej Partii Rosji (LDPR), sprowokował awanturę z Bogdanowem w czasie nagrywania debaty przedwyborczej w telewizji Zwiezda, finansowanej przez rosyjskie Ministerstwo Obrony. W pewnym momencie lider LDPR rzucił się z pięściami na polityka DPR Nikołaja Gocę, który asystował Bogdanowowi. Wcześniej Żyrinowski, który jest wiceprzewodniczącym Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu, żądał, by ochrona wyprowadziła jego adwersarza na korytarz i zastrzeliła. Goca ściągnął na siebie gniew wodza LDPR, gdy zarzucił mu, że publicznie krytykuje inicjatywy ustawodawcze Kremla, a w parlamencie nakazuje swoim kolegom partyjnym, by je popierali. Na żądanie przedstawicieli DPR interweniowała milicja. Funkcjonariusze pilnowali porządku w studiu do końca programu. Oprócz Żyrinowskiego i Bogdanowa w medialnych debatach uczestniczył także przywódca Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadij Ziuganow. Główny faworyt wyborów - protegowany prezydenta Władimira Putina, pierwszy wicepremier Dmitrij Miedwiediew, którego i tak od świtu do nocy pokazywały państwowe media, odmówił udziału w dyskusjach z rywalami, tłumacząc to brakiem czasu. Debaty były więc szare i nudne. Ich uczestnicy licytowali się w składaniu populistycznych obietnic. Również na tym polu wyróżniał się Żyrinowski. Piątek był ostatnim dniem agitacji przed niedzielnym głosowaniem. W sobotę w całej Rosji będzie obowiązywać cisza wyborcza. Przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Władimir Czurow ocenił w piątek, że podczas kampanii wyborczej nie doszło do poważniejszych uchybień. Każdy z kandydatów miał - według niego - możliwość zaprezentowania swojego programu. Czurow nie zgodził się z opinią, że kampania była nudna. - To nie jest spektakl czy show. To poważny wybór, który określi rozwój Rosji na najbliższe lata - oznajmił.