Samolot lecący z Berlina do Moskwy z Aleksiejem Nawalnym na pokładzie miał lądować na lotnisku Wnukowo, lecz został przekierowany w ostatniej chwili na Szeremietiewo, odległe o ponad 40 km. Chwilę wcześniej agencja Reutera podała, że Wnukowo zostało zamknięte dla przylotów. Pojawiły się też informacje o zamknięciu jednego pasa startowego. Tłumy zwolenników Na Wnukowie czekało na Nawalnego kilkuset jego zwolenników. W terminalu było też wielu funkcjonariuszy policji, w tym sił specjalnych - OMON. W pewnym momencie omonowcy usunęli z terminalu grupę ludzi. Policja zatrzymała co najmniej pięć osób, w tym dziennikarzy. Do zatrzymań doszło także przed wejściem do budynku. Zatrzymany brat Nawalnego Na moskiewskim lotnisku został też zatrzymany brat opozycjonisty - Oleg Nawalny oraz współpracująca z Nawalnym prawniczka Lubow Sobol i aktywista Konstantin Kotow - podała niezależna telewizja Dożd. Policja zatrzymała ponadto Rusłana Szawieddinowa, pracownika założonej przez Nawalnego Fundacji Walki z Korupcją. Wcześniej na lotnisku zatrzymano też rosyjskiego aktywistę Dmitrija Bieskrowajnego. Przyczyny zatrzymania nie są znane. Policja wywiozła aktywistę w nieznanym kierunku. Nawalny: Mam pełne prawo, by powrócić do domu Nawalny wrócił do Rosji z Niemiec, gdzie przebywał na leczeniu po próbie otrucia bojowym środkiem trującym typu nowiczok. Na pokład samolotu opozycjonista i jego żona Julia weszli krótko przed odlotem. Zanim zajęli miejsca, zostali otoczeni przez filmujących ich telefonami komórkowymi innych pasażerów, którzy wstali ze swoich miejsc, w tym przez licznych dziennikarzy. Rozległy się oklaski i pytania w języku rosyjskim i angielskim. Na pytanie, czy czuje się bohaterem, Nawalny odparł, że "czuje się obywatelem Rosji, który ma pełne prawo, by powrócić do domu". Powiedział także, że nie boi się wrócić do kraju. Zanim Nawalny wszedł do samolotu, wyprowadzono z niego pasażera, który zaczął przeklinać i wyzywać personel. Niezależne media w Rosji podały, że w związku z tym wylot z Berlina opóźnił się.